Pani Prezes

Pani Prezes
Zostalam pania Prezes 3 lata temu. Jaka bylam wtedy dumna ze siebie. Bylam juz 5 lat po studiach, mialam dosc duze doswiadczenie, bo zaliczylam juz 4 pracodawców. Dawali ostro w kosc, ale zaciskalam zeby, zbieralam rady, uczylam sie i czekalam na swój dzien. Czulam, ze nadchodzi. Nie moglam pozwolic, aby go przegapic. Pokonalam 7 kandydatów, egzaminy byly wyczerpujace, bardzo duzo rozmów, nawet z najwyzszymi, ale okazalam sie najlepsza. A moze po prostu reszta byla slabsza. Nie wazne, w tej chwili swiat lezal mi u stóp, dostalam podwyzke, auto sluzbowe, komóre i biuro. Wielkie jak stodola, naokolo okna, widzialam cala Warszawe. Asystent i sekretarka byli na kazde moje zyczenie. Myslalam, ze wlasnie wdrapalam sie na szczyt i odtad zostane tam na wiecznosc. Bylam szczesliwa, moja matka równiez, przeciez dzieki niej i babci doszlam tak daleko. Jak ja sie wtedy mylilam. To prawda, wskoczylam na góre, ale tylko, aby z niej zaczac sie staczac. Kazdy jest madry po szkodzie, a ja nawet nie zdawalam sobie sprawy jaka droge przygotowal mi los. Wiele miesiecy pózniej zrozumialam, ze marzenia zawsze równowaza sie stratami. Najgorsze sa te psychiczne, wypalaja w glowie miejsca bolace latami, jak zar…

Nagle mialam setki spotkan, wyjazdy za granice, obiadki, kolacyjki, rauty, spotkania integracyjne, konferencje, telefony. Moje glówne zadanie laczylo sie z moja umiejetnoscia naprawiania. Dobrze mi szla reorganizacja firm. Zawsze wiedzialam gdzie mozna znalezc oszczednosci. Oczywiscie laczylo sie to ze zwalnianiem ludzi, cieciami, laczeniem dzialów, a nawet ich likwidacja. Gdy przyszedl kryzys wymagano ode mnie jeszcze wiecej. Wieczorami padalam z nóg, nie mialam nikogo, moze i dobrze, bo ja po prostu nie zylam. Nie zdazylam wyrwac nikogo na studiach, bo kulam, seks byl zupelnie przypadkowy, aby po
prostu rozladowac napiecie. Przy tak wielkim nawale nauki, robilam dwa kierunki, marketing i zarzadzanie, oraz administracje, nie mialam ochoty juz na nic. Teraz bylam pania prezes, ale równiez bylam robotem, który rano wstaje, pracuje caly dzien, caly wieczór, w nocy laduje baterie i rano od nowa. Pozwalalam na poczatku sobie jeszcze na wypad do lasu. Tak jak za mlodych lat, lubilam pochodzic boso, zebrac kilka grzybków, których zjedzenie celebrowalam caly wieczór, ale czas jest taki wzgledny, gdy najbardziej bo potrzebujesz, zawsze mamy go za malo. Czasami spotykalam sie z mama i bratem, ale wiecie jak z nimi jest. Dzien za dniem, tydzien po tygodniu, mijaly miesiace i nic sie nie zmienialo.

Przepraszam, ja sie zmienialam, bylam coraz lepsza w pracy, coraz bardziej bez uczuc, bez wyrzutów sumienia za zwolnienia, za obcinanie premii, a szefowie, z dnia na dzien, bardziej zadowoleni. Plany byly zrobione, a nawet przekraczane. Ludzi, którzy nie nadazali, wyrzucalam na zbity pysk, nastepni robili w gacie i pracowali jeszcze wiecej ode mnie, musieli. A mnie, w pewnym momencie, przestalo to nawet obchodzic. Gardzilam malutkimi, ale bardzo szybko nawet tymi duzymi. Te udawane spotkania, poklepywania. Szefowie dawali premie za premia, a ja zaczynalam sie dusic. Nie zdawalam sobie sprawy, ze wlasnie rozpoczal sie proces na koncu, którego zaczne gardzic sama soba. Poczulam pustke. Myslalam, ze to zmeczenie, ladowalam sie witaminami, potem Tigerem, ale to uczucie narastalo niezaleznie. Przyjaciólki, te kilka, które zostaly, nie wiedzialy o co mi chodzi. Pomyslalam, ze brakuje mi kogos bliskiego, ale seks w pracy to naprawde kiepski pomysl. Kazdy mial juz zone, dzieci, to nie dla mnie. Zaczelam byc sama, a moze po prostu cholernie samotna. Zycie uciekalo i po czasie zaczelam zdawac sobie sprawe, ze tak naprawde – nic nie buduje. Po mnie zostaja tylko zgliszcza.

Zaczelam pic. Lubilam testowac granice, gdzie mozna ja przekroczyc. Na poczatku oczywiscie te wszystkie spotkania byly idealnymi przykrywkami. Towarzystwo tez przeciez pilo. Ale bardzo szybko zrozumialam, ze zaczyna mi byc wstyd, ze kolezanki maja juz dosyc, a ja sie dopiero rozkrecam. Zaczelam pic sama. Gdy bylam u rodziny maskowalam sie, wypijalam np. tylko kieliszek wódki, aby potem taksówka gnac do domu, by sie napic. Brak skrupulów, który nastepowal, bardzo mi odpowiadal. Pomagal. Lubilam to, a potem pokochalam. Jak milosc moze miec tyle twarzy. Moja byla bezosobowa, przypominala mnie, ale zbyt czesto nie moglam juz patrzec na zapuchniete oczy i zmeczona twarz. Gardzilam soba za picie, za prace i za to, kim staje sie dzieki wódce. Ale jak mozna staczac sie i jednoczesnie stawac sie coraz lepszym ?
Obled. Dostawalam nastepne podwyzki, za dobre wyniki. Teraz sie smieje, i placze…

Mieszkalam w starej kamienicy, w pieknym mieszaniu ,120 metrów po babci. Na scianach wisialy stare drogie obrazy, w szafach mialam setki nowych ubran, spódniczek, zakietów, butów. Nie zalowalam sobie. Nigdy nie chcialam sie wyprowadzic do innego miejsca. W kazdym zakatku mieszkania czulam obecnosc babci i matki, które kochalam nad zycie. One mna kierowaly za zycia, a babcia nawet i po. Wielokrotnie nocami rozmawialam z nia. Nie bylam katoliczka wybitnie praktykujaca, a moze nawet w ogóle, wiec to rozmowy dzialaly jak spowiedz. Gdy sie wygadalam swiat stawal sie lepszy. Rodzice po wielu latach wyprowadzili sie na przedmiescie zostawiajac cale mieszkanie mnie. Sumiennosc zawdzieczam matce, a babci zacietosc w dazeniu do celu. Mawiala, ze tylko sobie bede zawdzieczac kim sie stane w przyszlosci. Madrosc babci zadziwiala mnie do niedawna, ale od jakiegos czasu tylko przeraza. Taty nie znalam, moze…

Niestety towarzystwo sasiedzkie bylo okropne. W przejsciu bardzo czesto siedzieli pijacy i rano, gdy szlam do pracy, czulam zawsze okropny zapach moczu. Nienawidzilam ich od mlodosci, gdy zaczepiali mnie jako panienke. Gardzilam ich zyciem, zwyczajami. Czasami zaczepiali mnie i prosili o 1 zl na bulke. Akurat, na wino chcieli, aby znów sie zalac w trupa. Nawet nie patrzylam im w oczy, zalosni nieudacznicy. Nie to co ja. Bylam pania prezes, kims, ja kontrolowalam swoje zycie. Co prawda, pilam, ale tylko dlatego, ze chcialam. Przeciez, w kazdej chwili moglam skonczyc. Zalosne, prawda ?

Gdy w pracy musialam zwalniac slabeuszy widzialam w ich oczach zal i pogarde. Tak oni patrzyli, ja widzialam nastepnych w kolejce do stania sie nieudacznikami, a potem zulami. Nie wiem dlaczego mialam takie skojarzenia. Nie chcialam nawet podawac im reki na pozegnanie.
A spotkania przed zwolnieniem byly najgorszymi. Nienawidzilam ich, tej atmosfery, falszu, obludy szefów i zalu sierot. Pewnie wielu, którzy to czytaja byli w takich sytuacjach. Jeszcze na poczatku mialam gdzies w glebi duszy lekki zal do losu, ze musi ich tak traktowac, ale szybko znikl. Jestem perfekcjonistka, kiedy sie napilam, wewnetrzny krytyk, który siedzial we mnie, gasl. Alkohol go zagluszyl, przytepil, ale mysle, ze nie do konca…

Niestety dzien mojego konca zblizal sie nieublaganie, bo po 2 latach cos sie we mnie zaczelo zmieniac. Gdy bylam trzezwa nienawidzilam szefów, ze zmuszaja mnie do tego, nienawidzilam firme, ze tak traktuje ludzi, a najgorsze bylo to, ze zaczelam nienawidzic siebie. Czulam odraze do swojego glosu, do udawanego usmiechu, do oczu pelnych wspólczucia. Wieczorami wylam do poduszki, pilam, rzucalam rzeczami bez sensu, pilam, stluklam zastawe babci, poszlam sprzedac jej najlepszy obraz, a pieniadze wrzucilam zebraczce. Za reszte sie napilam.

Ale najgorsze dopiero nadchodzilo. Kupowalam coraz wiecej. Gdy chcialam wypic jedno piwo, kupowalam trzy. Potrafilam sama isc na dyskoteke, a potem dziwilam sie z kim tancze, i co tu w ogóle robie ? Zaczelam pic coraz wiecej. Przez rok pilam codziennie, ale po to, by byc na rauszu, a nie na umór. Stwarzalam pozory, ze wszystko jest w porzadku. Nigdy nie widziano mnie na ulicy zataczajacej sie. Byly dni, ze spalam z wódka pod poduszka. Pilam w lózku, bo wtedy mialam pewnosc, ze nie przewróce sie i nie poobijam. Do pracy chodzilam na ósma, ale wstawalam o czwartej, piatej, zeby zdazyc sie przygotowac. Poza tym choroba nie pozwalala spac. Mialam wymioty, kac moralny, zarzekalam sie w myslach, ze jutro przestane. Ale mialam przymus picia. Twarze tych wszystkich zwalnianych, ich smutek przechodzil na mnie, a ja go topilam. Im wiecej zalu, tym wiecej wódki. Teraz wiem, ze normalnie nie wytrzymywalam cisnienia. Ale tak kochalam swoja pozycje, tak dlugo na nia pracowalam. Nie pozwole nikomu mi jej odebrac, ani szefom, ani wódce. Wiele jeszcze o sobie nie wiedzialam, ale dni które nadchodzily, godziny… zaczely to zmieniac…

Pewnego razu, w piatek mialam strasznego dola. Pozegnalam sie z moja praca, wieczorem zrobilam sobie goraca kapiel, wzielam zyletke i próbowalam sie sie pociac. Nie wiem, czy mam slaba krew, moze za duzo alkoholu, ale nie za bardzo chciala leciec. Czy to byl pierwszy krzyk, czy ostatni… ? Pierwszy krok w góre, czy w dól. Gdy zaczelo mi sie krecic w glowie, przestalam. Poszlam do barku, wyciagnelam resztke wódki i zaczelam pic. Moje uczucia do zycia, pracy, istnienia przestaly mnie interesowac. Chcialam wypluc swoje wnetrze, zalac je pogarda, zdeptac i zostawic. Przeklinalam los, prace, samotnosc. Obwiazalam rany z pytaniem, po co ?
Wódka sie skonczyla. Ale ja nie mialam zamiaru, ubralam sie, wzielam pieniadze i poszlam do sklepu. Bylo ciemno, zimno i cholernie cicho. Spojrzalam na zegarek, 4 rano. Nic nie bedzie otwarte…

I wtedy zobaczylam w bramie zula. Podeszlam, i gdy zawsze sie ich balam, teraz, moze przez wódke, wszystko mi puscilo.
– Masz co pic ?
Nic, zero reakcji. Butelka lezala obok, podeszlam, wzielam do ust…
Kiedys bym sie zrzygala, ale dzis swiat zaczynal byc inny…
Pociagnelam wino marki wino. Dobre, czuc alkohol, dobrze…
Nie wiem, czy to wtedy ja stalam w tej bramie, czy moze moje alter ego, czulam sie swietnie…
Zaplace im i wracam do mieszkania. Nikt juz nie reagowal, zmietolilam stówe i chcialam wlozyl jednemu z nich do plaszcza. Cholera, rozerwana kieszen, wloze od srodka, odchylilam i zamarlam…
Lezal z rozpietymi spodniami, zsikany, z wywalonym kutasem na zewnatrz. Szok, normalnie szok.

Nie on, tylko moja reakcja. Jego kutas mial wielkosc weza, co tam, pytona, a przeciez byl w spoczynku. Stalam jak w hipnozie, i potem… prawdziwy swiat sie skonczyl. To byla chwila, która zdecydowala o moim dalszym zyciu, niestety wtedy tego nie wiedzialam…

Zobaczylam sie z boku. Moja swiadomosc odsunela sie od mojego ciala, jakby jeszcze miala resztki godnosci. Zaczela patrzec jak kleknelam, jak nachylilam glowe, jak biore jego pale do buzi i jak zaczelam mu obciagac. Nigdy w zyciu nie czulam sie tak dobrze. Nie czulam moczu, smrodu, czulam pozadanie mojego ciala, a przeciez bylam obok. Nie pamietam juz, kiedy bral mnie mezczyzna, z nikim sie nie spotykalam, aby nie zdradzic sie z piciem. A przed tym zulem nie musialam sie kryc. Byl taki prawie jak ja. Dziwne, ze tak pomyslalam, przeciez zawsze nienawidzilam ich w tej bramie. Ale nie teraz…

Prawie lezalam przed nim i robilam loda jakbym byla w cukierni. Chcialam go polknac, miekki byl dosc plastyczny, ale to byly marne próby, jego wielkosc zas imponujaca. Szczególnie gdy zaczal rosnac. Zul budzil sie i nie wiedzial co sie dzieje, ale jego cialo reagowalo, tak jak mialo. Poczulam jego reke na swojej glowie, potem d**ga, a potem jego nacisk. Ja mu obciagalam, a on mnie zaczal dociskac. Nie podnosilam oczu, nie patrzylam, tylko zajmowalam sie moim cukiereczkiem, rekoma obejmowalam jego uda i pozwalalam na ruchy frakcyjne mojej glowy. Prawie nie moglam oddychac, dociskal coraz mocniej, ale mnie nie za bardzo to interesowalo, chcialam aby doszedl, aby zlal mi sie do gardla. A mówia, ze marzenia sie nie spelniaja. Lal…cudownie, polykalam, oblizywalam, delektowalam sie. Nie czulam nic, zadnego zapachu, nic. Tylko biala sperma w moich ustach, na mojej twarzy, na jezyku, w glowie, wreszcie w swiadomosci.

Podnioslam sie, oblizalam palce, wytarlam twarz…
– Co jest mala – zapytal ?
– Dobrze sobie zrobilam, chyba tobie tez ?
– Zajebiscie, pokaz jeszcze cycki.
– Pokaze.
Dopiero teraz zobaczylam, ze mam ubrany plaszcz, a pod nim tylko szlafrok. Rozpielam jeden, d**gi i jak bogini stanelam nago przed zulem w bramie.
– I co ?
– Jestes piekna, a mój kutas ciagle stoi…

Wiele razy zastanawialam sie potem, dlaczego to zrobilam, to bylo pierwsze pytanie z wielu, które nastapily, ale to potem, wtedy naslinilam cipke, rozchylilam plaszcz i okrakiem usiadlam sie na nim. Rozchylilam jak najszerzej moje platki, ale uczucie, które towarzyszylo wchodzeniu jego kutasa do mojej norki nie da sie wprost opisac. Moje uda samoczynnie zaczely sie rozchylac, cipka sama sie nawilzala, poczulam jego dlonie na biodrach i ten moment, gdy wszedl caly… swiat zawirowal. Nadal stalam z boku, nadal patrzylam jak moje cialo nadziewa sie na niego w cudowny rytm podniecenia, jak objelam jego glowe, jak calowal mnie brutalnie po piersiach, jak trzaskal po biodrach, tylku, jak gryzlam go w ucho, jak dochodzilam. Wtedy moja swiadomosc polaczyla sie z cialem i te niesamowicie cudowna chwile, przezylam na zupelnym odlocie. Przebijal mnie jak wlócznia wroga, jak strzala powietrze, jak piorun chmury. Mój Apollo doprowadzil mnie na skraj najwyzszego uniesienia, Chwilo trwaj.

Obudzilam sie sobotnim rankiem, chwila… poludniem, odprezona. Ale mialam sen. Mocny i okropnie seksowny, ale brrr…
Ledwo zwleklam sie z lózka i wtedy zobaczylam zakrwawione nadgarstki, szybko zlapalam sie na dole, mokro i cuchnaco. Cholera, cholera…to nie sen. Szybki prysznic, zamiast sniadania wepchnelam do buzi starym zwyczajem kilka lisci bobkowych, pare gum i pojechalam na pogotowie. Cale szczescie, ze chociaz tam nikogo nic nie interesowalo, ale glupi nie sa.
Oczywiscie dostalam skierowanie do psychiatry i wtedy, na spotkaniu, zadalam glupie pytanie, czy jestem alkoholiczka ?
Powiedzial, ze nie. Ale mam problem z nieradzeniem sobie z emocjami i jezeli nic z tym nie zrobie, bedzie sie poglebiac moje wyobcowanie..

Wracalam jak najszybciej do domu. Przestalam miec jakichkolwiek znajomych. Bylam samotna ze swoim bólem, sumieniem. Plakalam i pilam. Smieszne, ale meczylam sie, ze mam ochote napic sie coraz wiecej. O nocy w bramie nie myslalam w ogóle. Pustka, wyparlam wspomnienia, tak samo, jak i te z pracy. Niestety powoli realny swiat zaczal mnie przerastac. Chocby taki drobiazg jak pójscie do fryzjera. Balam sie oceny, a przeciez sama caly czas to robilam.

Postanowilam nie pic. Po trzech dniach poszlam do kina lyknac kultury. Niestety facet obok otworzyl piwo. Zaraz po filmie pojechalam do domu i sie nawalilam, trzeslo mna jak w febrze. Bylam przerazona, ze po tak krótkim czasie, cos takiego moze sie we mnie obudzic. W pracy nie powiedzialam, dlaczego nie moge jechac na nastepny wyjazd integracyjny. Wiedzialam, ze bedzie tam alkohol i za bardzo balam sie konfrontacji.

I wtedy przypomnialam sobie, ze lubilam jak skacze mi adrenalina. W sobote postanowilam pic od rana. Poszla dobra butelke, a co tam, najwazniejsze to nie miec kaca, pic caly czas. Gdy jestem sama to nikt sie nie dowie. Wieczorem byla juz posucha, wracal kac, zjechalam winda na dól, zeby cos kupic. Szok, szok…
Obudzilam sie w izbie wytrzezwien. Zwiazana, prawie naga, spocona. Dlugo nie moglam przyzwyczaic wzroku do tych strasznych scian. Kobieta obok mówila tyko, zebym byla cicho, bo przyjda. Kto ? Cholera, jak to sie stalo ? Ja jestem przeciez pania prezes. Mam swój gabinet. To jest obled. Zaczelam wrzeszczec…
Przyszli we dwóch.
– Co malutka ? Pic sie zachcialo ? Nie lepiej w lokalu, albo domu ?
– Na dodatek niegrzeczna, oj niedobrze.
Wsadzil mi reke miedzy uda, szarpnal, bez slowa dotykal, masowal, wciskal paluchy…
– Zostawcie mnie chamy…
– I bezczelna jeszcze, umylismy cie, przebralismy, polozylismy spac i tak na sie odwdzieczasz ?
– Slyszysz szmato, gdzie dziekuje ?
– Wal sie, wiesz kim jestem ?
– Tak wiem, jestes zerem, pijaczka, dziwka, która po pijaku szuka zaczepki, przedmiotem, dnem… ale dobrze trafilas. My przerabiamy takie… nic… na cos uzytecznego.
– Wiesz do czego jestes tylko zdolna pijaczko ? Co ci zostalo ?
– Tylko twoje cialo, które zabijasz komórka po komórce. Chcesz je zniszczyc twoja sprawa, ale pamietaj, póki cos jest ono warte, bedzie wykorzystane.
Odpieli rece i nogi, przewrócili na brzuch, znowu przypieli, podciagneli marna koszule do góry, nasmarowali czyms odbyt. Ktos wszedl na lózko, i jak cham wsadzil mi po same jaja. Ale ja juz nie czulam bólu, stanelam z boku i ogladalam film. Marny, przykry i cholernie smutny. Facet pieprzyl mnie jak szmaciana lale, bil po posladkach, szarpal wlosy, cos krzyczal do ucha, zlal sie, potem d**gi to samo. Czulam, choc moze tylko widzialam, jak leca mi lzy, czulam pustke, wypalenie. Jedyna rzecz, która mnie przerazila, to moje oczy. Patrzyly sie na mnie, ale nic nie wolaly, byly ciche, bardzo ciche…

I wtedy zobaczylam swiatlosc.
Byla to mysl, wskazówka, slowo.
Marzenia Zawsze Musza Sie Równowazyc.

Oto ja, pani Prezes jestem rozrywka dla gawiedzi. Teraz oni rzadza, oni sa Panami Prezesami. Decyduja o zyciu, losie, uczuciach i marzeniach…
Stanelam po d**giej stronie i zobaczylam los, który moja praca, moimi zdolnosciami daje codziennie innym. Dlaczego ma mi byc lepiej od nich ?
Przeciez kazdy to czlowiek. To co oni robia z moim cialem, ja robie z ich zyciami. Jestem jeszcze gorsza. Cialo przezyje, zapomni. Spieprzonego zycia bardzo czesto nie mozna juz naprawic.

Usmiechnelam sie.
Przestali, spojrzeli i przestraszyli sie.
Musial to byc dziwny usmiech.

Boze jak boli…
Wrócilam…

– Macie mnie puscic, slyszycie ?
Wolalam jeszcze dosc dlugo.

Po trzech godzinach, inna zmiana wypisala mnie do domu.
Niedziela, dojde do siebie i co najwazniejsze, wiem juz jak zyc.

Niech sie nikt nie ludzi, ze jestem teraz lepszym czlowiekiem. Praca to praca. Jestem nadal swietna, ale co weekend spotykam sie z moimi nowymi przyjaciólmi. Wole pic z tymi, którzy nie maja zahamowan. Z menelami. Nie zalezy mi na spotkaniach z ludzmi, tylko na tym, zeby sie urznac. I aby marzenia sie równowazyly daje im dupy, kiedy tylko chca. A chca czesto. Jesli los ich tak doswiadczyl, ze sa na dnie, to ja Pani Prezes bede dla nich swiatelkiem, jak promienie slonca w moim pieknym biurze. Moje sumienie po kazdym spotkaniu jest wyprane z bólu, szczescie mozna znalezc pod róznymi postaciami, jak równiez na wiele sposobów mozna je dawac. Moje sponiewierane cialo ratuje moja dusze, a swiat, czyz nie jest piekniejszy ?

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir