Firma – ulegla pracownica
Dzien zaczal sie paskudnie. Nie dosc ,ze prawie spóznila sie do pracy, to to od progu dowiedziala sie ,ze szef ja wzywa i nie jest w dobrym nastoju. Spodziewala sie tego i bardzo sie bala. Niestety nie po raz pierwszy zdarzyla jej sie wpadka. Tym razem co prawda wykonywala tylko polecenia Magdy (szefowej zespolu) ale i tak wiedziala, ze jej sie oberwie. Starala sie troche uspokoic i przywrócic oddech do normalnego tempa. Wdech- wydech. Zapukala i weszla.
-Dzien dobry , wzywal mnie pan? – spytala w progu.
-Tak, dzien dobry pani Aniu. Prosze niech pani siada. – zaprosil ja wskazujac krzeslo naprzeciwko biurka. Po tonie glosu wywnioskowala, ze to nie bedzie mila rozmowa. Usiadla. Wygladala jak skruszona , dobrze wychowana uczennica. Plecy proste, kolana razem, a na kolankach raczki.
-Domysla sie pani dlaczego pania wezwalem? – zaczal spokojnie.
-Tak, chyba tak.- odparla.
-To nie jest pani pierwsza wpadka i obawiam sie ,ze tym razem bedzie musiala pani poniesc konsekwencje.
Zrobil mala pauze i nie spuszczajac z niej wzroku kontynuowal.
-Nie moge i nie bede tolerowal w mojej firmie takiej niekompetencji i to w tak waznym dla nas momencie. Nie pozwole, zeby przez czyjes zaniedbania firma stracila tak lukratywny kontrakt.
-Rozumiem. Przepraszam -przerwala mu- ale tym razem pracowalismy w zespole i to Magda rozdzielala wszystkie obowiazki, a ja tylko wykonywalam jej polecenia.
-Tak wiem- odparl tonem jakby powiedziala najbardziej oczywista rzecz na swiecie- i dlatego pani Magda juz tutaj nie pracuje.
Podniosla wzrok i spojrzala na niego z przerazeniem. No to dupa -pomyslala- kredyt na glowie, maz bez stalej pracy, a ja zaraz wylece na zbity pysk.
-Czy to znaczy, ze… -glos mimowolnie zaczal jej sie lamac- Panie prezesie, tym razem to naprawde nie moja wina. Ja sie bede jeszcze bardziej starac. Bede zostawala po godzinach jesli bedzie trzeba. Bardzo potrzebuje tej taj pracy, to nasz jedyny staly dochód- zaczela panikowac ale przerwal jej unoszac dlon.
-Wiem, ze tym razem -wyraznie podkreslil „tym razem”- nie jest pani bezposrednio odpowiedzialna za ta wpadke i dlatego w ogóle z pania rozmawiam, choc szczerze mówiac nie mam pojecia co z pania zrobic.
A wiec tli sie jeszcze swiatelko nadziei. -przeszlo jej przez mysl- Decyzja jeszcze nie zapadla.
-Prosze dac mi jeszcze jedna szanse panie prezesie. -uderzyla w blagalny ton- Zrobie co pan kaze. Dam z siebie wszystko ,zeby tylko byl pan ze mnie zadowolony.
-Na razie nie mam glowy do tych rzeczy. Kontrakt z francuzami najwazniejszy. Najpózniej do 16.00 chce miec na biurku kompletne i poprawione dokumenty dotyczace kontraktu. Bedzie miala pani mozliwosc zrehabilitowania sie. Jest to pani jedyne i priorytetowe zadanie na dzis, a potem sie zobaczy-Tak jest panie prezesie – odrzekla podrywajac sie z krzesla- Juz sie za to biore. Zrobie wszystko jak trzeba.
-Pani Aniu! – zatrzymalo ja w drzwiach wolanie szefa- Prosze sie przylozyc, zeby nie okazalo sie to pani ostatnim zadaniem.
Skinela glowa i zamknela za soba drzwi. Tak jak tego dnia nie pracowala chyba nigdy. Byla spieta ale i maksymalnie skupiona. Chec wykazania sie i strach przed utrata pracy wprawily ja w swego rodzaju trans. Dopiero gdy skonczyla, pare minut po pietnastej, zdala sobie sprawe,ze sie calkowicie wylaczyla. Nie zwracala uwagi na kolezanki, na to kto wchodzil czy wychodzil i w ogóle na nic co dzialo wokól niej. Jakby przez ten caly czas byla w biurze kompletnie sama. Dopiero teraz tez doszlo do niej, ze przez caly dzien nic nie jadla i zoladek skreca jej sie z glodu. Dopila zimna kawe, szybka wizyta w toalecie i juz stala przy drzwiach szefa w oczekiwaniu na d**gi akt tragedii. Stres potegowal ból brzucha. Katem oka zerknela na puste biurko Moniki. Wziela gleboki wdech i zapukala.
-Mozna?- spytala zagladajac przez uchylone drzwi. Zobaczyla ,ze rozmawia przez telefon i chciala sie wycofac ale ruchem reki dal znak zeby weszla. Usiadla na tym samym krzesle co rano i polozyla dokumenty na kolanach. Ten jezyk byl jej calkiem obcy, wiec nie miala pojecia o czym rozmawial. Zreszta, zaraz skonczyl.
-No , teraz slucham pania.
-Mam dokumenty o które pan prosil.- powiedziala podajac mu teczke.
Wzial i od razu zaczal przegladac. Siedzieli w milczeniu. Patrzyla jak przerzuca kartki i porównuje dane ze swoimi zapiskami. W koncu zlozyl wszystkie kartki i schowal do teczki.
-Dobrze, czyli jednak pani potrafi. To dobrze, bo w przeciwnym razie nie móglbym przedstawic pani mojej propozycji nie do odrzucenia.
Poprawila sie na krzesle jakby sie bala, ze za chwile z niego spadnie.
-Proponuje pani cos w rodzaju okresu próbnego. Jestem znany z tego, ze interesy prowadze twardo i bez sentymentów, wiec ostrzegam, ze trzeciej szansy nie bedzie. Zeby pani wiedziala,ze nie rzucam slów na wiatr podpisze pani to.
Podal jej kartke formatu A4. Nie mogla uwierzyc wlasnym oczom. Juz otwierala usta zeby cos powiedziec ale nie dal jej dojsc do slowa.
-Tak, zgadza sie. To jest pani podanie o zwolnienie w trybie natychmiastowym ale… -uniósl palec jakby jej grozac- ale bez daty. Jakas niesubordynacja, glupia wpadka, niewykonane polecenie, a moze tylko spóznienie i wstawiam date. Przez jakis czas bedzie pani jakby na mojej lasce. Czy to jasne?
-Tak jasne-uciekala przed jego wzrokiem- a ile ten okres próbny bedzie trwal?
-Mysle, ze jakies trzy do szesciu miesiecy. W zaleznosci od twojego zaangazowania.
Pokiwala glowa ze zrozumieniem.
-Oczywiscie -kontynuowal- w tym czasie musze miec cie caly czas na oku ,wiec zajmiesz biurko Moniki. Bede mial cie pod reka.
Zdawalo jej sie , czy jakos tak nagle zaczal sie do niej zwracac per Ty?
– Bedziesz taka moja osobista asystentka, bedziesz prowadzila kalendarz moich spotkan i czasem bede ci zlecal jakies drobne sprawy do zalatwienia.
Zapewne parzenie kawki i herbatki i odbieranie prania z pralni.-pomyslala.
-I co ty na to?
Teraz juz byla pewna. Legalnie , bez krepacji walil jej na ty.
-Rozumiem panie prezesie, chyba nie mam wyjscia.
-Ciesze sie, a teraz podpisz. -odparl chlodno podajac dlugopis. Trzy sekundy pózniej wzial od niej podpisany „cyrograf” i schowal do szuflady.
-Jest jeszcze jeden warunek naszej dalszej wspólpracy.
Zrobil przerwe obserwujac jej reakcje. Spojrzala na niego pytajaco i z lekkim niepokojem. „Musisz mi zrobic loda.” Nie wiadomo czemu zaswitalo jej w glowie, a na ta mysl ,az jej sie wszystko scisnelo w srodku.
-Francuzi ! -wyrwalo ja z niedorzecznych mysli. Za duzo filmów.
– Musze miec ten kontrakt i dlatego dzis wieczorem idziemy z panem Jeanem na kolacje.
-Ja??? -spytala z nieudawanym zdziwieniem.
-Tak, ty ,ja i Jean. Jedz do domu i sie szykuj. Masz wygladac oszalamiajaco ale nie nachalnie.
Aha, czyli pokazac wszystko ale nie nago -odburknela mu w myslach. Spojrzal na nia jakos tak dziwnie jakby uslyszal.
-Chyba wiem o co chodzi. Na pewno znajde cos takiego w szafie.
-Jesli bys miala jakies problemy to masz pare godzinna przygotowania. Tu masz karte firmowa.-podsunal jej Vise- Przyjade po ciebie o 20.00.
Zatkalo mnie i siedzialam bez ruchu oszolomiona tym wszystkim. Mam nadzieje ,ze chociaz usta mialam zamkniete.
-Co tak patrzysz? Nie ma czasu. Bierz karte i gol gol gol.
-Tak,tak -oprzytomniala- juz lece. O 20.00- odparla jakby do siebie wybiegajac niemalze z gabinetu prezesa. Zebrala swoje rzeczy i czekajac na winde ,dzwonila po taksówke.
Nie poszla na zakupy, choc w pierwszej chwili, juz planowala gdzie i co przymierzy. Pózniej pomyslala ,ze to moze taki test i nie chciala go oblac. Kazala sie zawiezc prosto do domu. Wyciagnela z szafy sukienke, która kupila sobie trzy miesiace wczesniej, na trzydzieste urodziny. Czarna w biale ,pionowe prazki, przed kolano, na ramiaczka. Trzeba przyznac, ze lezala na niej jak szyta na miare. Idealnie podkreslala wciecie w talii i ksztaltne posladki. Spory kawal pleców odkryty, a dekolt konczyl sie idealnie na przedzialku miedzy piersiami, co skutecznie przyciagalo wzrok mezczyzn. Sprawdzili to z mezem na urodzinowej kolacji. Maciek stwierdzil, ze sie bal ,aby kelnerowi który nasz obslugiwal,slina nie kapnela na talerz ,jak niby to dyskretnie gapil mi sie na cycki. Mielismy z tego niezly ubaw. Tesknila za nim. Odkad stracil prace, póltora roku temu, pracowal dorywczo przy remontach, wykonczeniach itp. Ostatnio za granica. Wyjezdzal na dwa do osmiu tygodni. Bylo ciezko ale za to kasa duzo lepsza. Jeszcze dwa i pól tygodnia i wraca. Teraz jest w Szwecji. Wpadla na pomysl, ze bedzie sie szykowac na to wyjscie, tak jakby wychodzila z nim. Dlatego tez, oprócz nóg i pach ogolila tez lono, tak jak lubil ,na zero. Ponczochy samonoski i ladna seksowna bielizna. Jak tak na siebie patrzyla w lustrze ,to az jej sie goraco robilo. Od jakiegos czasu doskwieral jej brak seksu. Juz ponad miesiac bez porzadnego, ba, jakiegokolwiek bzykanka. Co prawda miala jakies tam gazety i czasem z nich korzystala, ale to nie to samo jak twardy, zywy penis w cipce. Teraz jednak nie bylo na to czasu. Moze jak wróce-pomyslala. Miala dlugie blond wlosy wiec z fryzura nie bylo problemu. Jeszcze makijaz, sukienka, szpilki i gotowe. W tych butach na pewno miala ponad metr siedemdziesiat wzrostu, a przynajmniej okolo.
-Goraca z ciebie laska- zagadnela do lustra i spojrzala na zegarek- no, no i to 20 minut przed czasem – usmiechnela sie.
Postanowila poczekac na dole ,w razie gdyby prezes przyjechal wczesniej. Wieczór byl cieply ale nie bylo jej dane napawac sie aura, bo chwile po tym jak wyszla podjechal srebrny mercedes. Wysiadl on, prezes Przemyslaw Baka, 48 lat, 175 cm wzrostu, ciemne krótko przystrzyzone wlosy, atletyczny typ budowy. Podobno regularnie chodzi na silownie i na basen. Musiala uczciwie przyznac,ze bardzo dobrze prezentowal sie w garniturze pod krawatem. Niczego sobie facet. Zlustrowal ja od stóp po czubek glowy, choc bardziej czula ,ze po dekolt.
-Bardzo ladnie, wlasnie o cos takiego mi chodzilo.
Podziekowala i chyba sie lekko zaczerwienila. Odprowadzil ja do auta i otworzyl drzwi pasazera. Wsiadajac pomyslala, ze potrafi byc mily i szarmancki. Taki gentleman i do tego calkiem przystojny. Gdyby byla z dziesiec lat starsza, to pewnie moglaby sie za niego barc. Oczywiscie gdyby nie mialam meza i gdyby… Oj dobra. Za duzo tych gdyby. Skup sie kobieto, jedziesz do pracy.
Po drodze wytlumaczyl jej, ze Jean nie mówi wlasciwie po polsku- poza kilkoma zwrotami- i slabo po angielsku, ale za to on dobrze zna francuski i ze on bedzie mówil. Ja mam -najogólniej- robic dobre wrazenie i za tlo. Zebym przypadkiem nic nie zepsula. Czytaj: Swiec cyckami i nie odzywaj sie nie pytana. Troche mnie to wkurzylo i czar prysl, ale moze i lepiej. Jak cos pójdzie nie tak -tfu, tfu- to nie bedzie mógl zwalic na mnie. Dojechali. Pieciogwiazdkowy hotel. Weszlismy do srodka. Duzy hol z recepcja i kanapami, a w glebi po lewej restauracja z duzym barem. Szef sali zaprowadzil nas do stolika, przy którym siedzial juz nasz gosc. Pan Jean byl wysokim ,ok. 180 wzrostu, dosc postawnym, czarnoskórym mezczyzna. Ocenila go na jakies 50 -52 lata, ale nie byla pewna. W pierwszej chwili pomyslala, ze przypomina jej Denzela Washingtona, ale bylo to zbyt daleko idace porównanie. Przywitali sie. Przedstawil ja. „How do you do”, „Nice to meat you” i takie tam „ You look great”. Lamana angielszczyzna polecil jej lososia, za co byla mu serdecznie wdzieczna, bo nie miala pojecia co wybrac. Zeby bylo zjadliwe i zeby nie wybrala najdrozszej rzeczy z karty. Jedli ,pili, rozmawiali. Choc to ostatnie to raczej panowie.
„Dlaczego kurwa, nie wynajal sobie jakiejs hostessy?” -klela go w duchu. Poza jakimis smiesznymi toastami typu „Za piekne kobiety” czy „Za wspólprace” , nie bardzo miala okazje zeby sie odezwac. Z nudów, zeby zajac czyms rece czesto siegala po kieliszek z winem. W polaczeniu z tym ,ze dzis tak naprawde niewiele co zjadla, zaczela odczuwac w glowie lekkie szumienie.
Ten bedzie ostatni -postanowila- bo inaczej zaczne sie zataczac. Po kolacji udali sie w kierunku wyjscia. W holu szef powiedzial, ze musi zamienic ze mna slówko na osobnosci. Przeprosil i odeszlismy kilka kroków na bok.
-Sluchaj- powiedzial stanowczo ze sztucznym usmiechem przyklejonym do twarzy- ja zrobilem co trzeba, a teraz twoja kolej.
O co kurde chodzi? Jaka kolej? Co on pieprzy?- klebilo jej sie w glowie.
-Rób z nim co chcesz. Mozesz go spic, mozecie grac w scrable albo co tam ci przyjdzie do glowy ale jutro rano ma myslec, ze to byl najcudowniejszy wieczór w jego zyciu.
-Ale co ja mam…? – próbowala dociekac.
Zlapal ja mocno za ramie i przyciagna ja blizej do siebie i tym wymuszonym, krzywym usmieszkiem wycedzil przez zeby.
-Nie interesuje mnie co ty masz. Mnie interesuje ,zebym jutro mial ten kontrakt, a ty masz zrobic wszystko, powtarzam wszystko, zeby tak bylo. Dorosla jestes wiec sie domysl- puscil ja i dodal.
-I pamietaj, ze mam twoje podanie i tylko od ciebie zalezy czy jutro dopisze tam date czy nie? Rozumiemy sie?
Patrzyl na nia pytajaco z uniesionymi brwiami.
-Tak, rozumiemy- odpowiedziala cicho spuszczajac wzrok. Musiala sie bardzo postarac zeby po policzkach nie pociekly jej lzy. Poswiergotali cos miedzy soba po francusku i zyczac nam, lub raczej jemu milego wieczoru, pozegnal sie i opuscil hotel zostawiajac mnie na pastwe francuza. Mój towarzysz jak gdyby nigdy nic zaproponowal drinka. Nie wiedzialam co odpowiedziec wiec powiedzialam, ze chyba jeden maly nie zaszkodzi.
W drodze do pokoju rozmyslala: No to juz sie wyjasnilo jaka jest moja rola. Po co placic za dziwke ,skoro mozna wziac tepa cipe z biura, która ma zbyt duzo do stracenia, a moze zbyt malo odwagi zeby sie postawic. Ciekawe czy wczesniej to sobie ustalili? Czy zabojad wiedzial witajac sie ze mna, ze bede jego deserem? A moze to on postawil taki warunek? Kontrakt za cipeczke? Z d**giej strony, jakie to ma teraz znaczenie? Tak czy inaczej ma przerabane. Jedno jest pewne. Jej szef to zimny, wyrachowany skurwysyn. Karcila sie za wszystkie cieple mysli w temacie : prezes. Patrzyla na obcego ,czarnoskórego mezczyzne otwierajacego drzwi i zastanawiala sie, co sie za nimi stanie. Wiedziala co powinna zrobic i chciala uciec, ale nie mogla. Nogi odmówily jej posluszenstwa. Jean musial wziac ja za reka i wprowadzic do pokoju. Jakby glowa krzyczala nie, a cialo nie zwracajac uwagi na glowe ,poddawalo sie poleceniom. A moze sama przed soba bala sie przyznac, ze ze strachu przed utrata pracy, zrobi naprawde wszystko co jej kaze szef?
Pokój byl duzy z rzucajacym sie w oczy wielkim oknem od podlogi do sufitu i prawie na cala szerokosc pokoju. Kanapa, dwa fotele, stolik, pod sciana sekretarzyk z laptopem, minibar, a w glebi po prawej duze lózko. Dwie punktowe lampki na scianach i podswietlany blat minibaru , dawaly bardzo nastrojowe swiatlo. Podszedl do barku i napelnil dwie szklaneczki. Juz nie musiala uwazac na stan swojego upojenia, a wrecz przeciwnie. Chcialaby sie tak nawalic, zeby stracic przytomnosc i jutro nic nie pamietac. Podal jej sluszna porcje „Whisky on the rock”.
-You are very beautyfull woman Ana- powiedzial ze smiesznym akcentem- please call me Jean.
Chcial wypic z nia bruderszaft ale ona stuknela sie z nim szklaneczka.
-Anka- rzucila obojetnie i opróznila naraz cala zawartosc.
-Ok, Anka. You want more?- zapytal z lubieznym usmieszkiem pokazujac na grzechoczace, przezroczyste kostki lodu.
-Yes please.
Tym razem nalal polowe tego co wczesniej , pewnie w obawie, ze zamiast wisienki na torcie bedzie mial pijana wisnie. Usiedli na kanapie. Objal ja i bawiac sie jej wlosami, pierdzielil cos w anglo-francuskim, albo franko-angolskim. Usmiechala sie tylko i saczyla drinka. Alkohol juz na pewno zaczal dzialac, bo ta jego gadka skojarzyla jaj sie z Pascalem Brodnickim. Slyszala w swojej glowie z charakterystycznym dla Pascala „r”i francuskim akcentem: Dobry wieczór, jestem Pascal i zaraz cie wyrucham. Zasmiala sie pod nosem. On niestety odebral to jako aprobate swoich poczynan, bo coraz smielej zaczal muskac palcami jej szyje, ramiona i plecy. Wino do kolacji i szybka whisky zrobily swoje. Zlapala sie na tym, ze siedzi z przymknietymi oczami poddajac sie pieszczotom. Francuz, nie w ciemie bity, wyczul moment i przystapil do ataku. W przeblysku swiadomosci chciala sie odsunac ale ja przytrzymal i zaczal ja calowac po szyi. Jak dawno nikt jej tak nie calowal. Próbowala sobie jeszcze wmówic, ze to na nia nie dziala, ale westchnienie, które wyrwalo sie z jej ust, mówilo zupelnie co innego. Jego d**ga reka wedrowala od tali , przez biodro, do uda i z powrotem , zahaczajac o lewa piers. Poddala sie. Jej cialo wygralo z rozumem. Czula przyjemne mrowienie miedzy nogami i jak twardnieja jej sutki. Nie wie ile to trwalo. Z oszolomienia wyrwal ja szept. Chwile trwalo zanim sobie to przelozyla na nasze. „ Zdejmij ciuchy Anka, chce cie zobaczyc nago”. Otworzyla oczy i spojrzala na niego. Pociagnal ja za reke zmuszajac zeby wstala i powtórzyl.
-Stand up and take of all.
Rozsiadl sie wygodnie i zalozyl rece na oparcie. Stala przed nim zbierajac mysli. Rozbierala sie przed obcym facetem i zastanawiala sie dlaczego. Zsunela ramionko, potem d**gie. Pozwolila swobodnie opasc sukience na podloge. Widziala jego lubiezne spojrzenie. Jego oczy biegaly po jej ciele od szpilek ,po czubek glowy. Zdjela stanik , uwalniajac jedrna piersi ze sterczacymi z podniecenia sutkami. Chciala zdjac teraz ponczochy ale powstrzymal ja. Kazal je zostawic i zdjac majtki. Z lekkim wahaniem i zawstydzeniem, powoli zsunela seksowne majteczki. Widok ogolonej cipki zrobil na Jeanie wyrazne wrazenie, bo az sie oblizal. Stala teraz naga , w samych ponczochach i szpilkach przed obcym, czarnoskórym facetem. Przypomnialo jej sie teraz, jak kiedys na babskim , suto zakrapianym wieczorze u Edzi, Julka opowiadala o swoim snie erotycznym z trzema murzynami. Musiala kazdemu obciagnac, a potem rzneli ja po kolei swoimi wielkimi, czarnymi kutasami. Pamieta,ze tak sie wtedy podniecila, ze musiala sie wtedy wymknac do toalety, zeby sobie ulzyc. Teraz na wlasnej skórze przekona sie, jak to jest byc rznieta przez wielkiego, czarnego murzyna. Cala sytuacja plus wypity alkohol plus wspomnienie zwierzen Julki, spowodowaly nagly przyplyw podniecenia. Obiema rekami zaslonila lono. Kazal jej sie obrócic. Chcial obejrzec ja cala. W jakis nie wyjasniony dla niej sposób fakt, ze widok jej nagiego ciala wprawia w podniecenie obcego mezczyzne, sprawial jej przyjemnosc i podniecal. Nigdy wczesniej nie czula czegos takiego. Moze dlatego, ze wczesniej nikt obcy nie widzial jej golej, nie liczac ginekologa ale to co innego. Przyciagna ja do siebie. Poczula jego dlonie na swoim ciele. Widziala jak kontrastuja z jej jasna skóra. Ciemne dlonie przesuwaly sie po jej talii, posladkach, udach, brzuchu, plecach i piersiach. Glaskal ja piescil i sciskal jej piersi i posladki. Zajal sie równiez wewnetrzna strona ud, z kazdym ruchem zblizajac sie do jej lona. Wreszcie musnal palcami jej wargi sromowe. Westchnela zagryzajac usta. Stanela w szerszym rozkroku aby ulatwic mu dostep. Jeszcze chwile piescil jej wargi i lechtaczke, aby wreszcie wsunac w nia srodkowy palec. Nie mial z tym zadnego problemu. Byla tak mokra, ze miala wrazenie, jakby jej soki splywaly po udach. Bylo jej wstyd, ze jest taka latwa. Przeciez zdrowy rozsadek podpowiadal, ze powinna sie bronic, opierac, a tymczasem co? Stoi naga w rozkroku, z mokra, goraca cipka, która domaga sie wiecej pieszczot i nie moze sie doczekac, kiedy ten facet rzuci ja wreszcie na lózko i zerznie porzadnie, jak tania dziwke. De facto byla teraz troche taka dziwka. Przyciagnal ja do siebie, tak, ze musiala oprzec sie piersiami o jego twarz. Od razu przywarl do nich ustami i na zmiane ssal, lizal i calowal oba te skarby. Jednoczesnie piescil jej posladki. Sciskal je, ugniatal, a nawet dostala pare lekkich klapsów. Glaskal jej ociekajaca z podniecenia cipke, nie omijajac d**giego, mniejszego otworka. W pewnym momencie zlapal ja i energicznym ruchem posadzil na kanapie, samemu jednoczesnie klekajac przed nia. Zlapal ja za uda i pociagnal lekko, tak, aby jej tyleczek znajdowal sie na krawedzi siedziska. Rozchylil szeroko uda i bez ceregieli przywarl ustami do jej nabrzmialej lechtaczki. Jeknela glosno i zlapala go za glowe. Trzeba przyznac, ze jego bardzo sprawny jezyk bez opamietania szalal po jej kroczu. Ssal, lizal i wwiercal sie w nia. Rozchylal jej rózowe platki, jakby chcial wylizac jak najglebiej. Poczula, ze piesci jej anusa, a chwile pózniej jak wklada jej tam palec. Jeknela z podniecenia. Zachecony jej reakcja lizal jej cipke pieprzac palcem w dupe. Nie byla tam dziewica. Czasem z mezem uprawiali seks analny. Na poczatku, bo on bardzo nalegal, ale z czasem i ona zaczela odczuwac przyjemnosc z tego rodzaju zabaw. Byla bliska orgazmu. Przycisnela mocno jego glowe do swojego krocza. W koncu nie wytrzymala. Scisnela go udami. Jej cialem wstrzasnelo, a pokój wypelnil sie jekami przezywanego, gigantycznego orgazmu. Nogi opadly jej na podloge. Dyszac patrzyla na kleczacego wciaz przy niej Jeana. Twarz mial tak mokra od jej soków, ze az musial sie wytrzec rekawem koszuli. Poczekal, az jej oddech wróci nieco do normy. Wstal. Teraz to ona siedziala, a on stal przed nia. Zaczal rozpinac koszule guzik po guziku. Wyciagnal koszule ze spodni, odslaniajac nagi tors i brzuch. Obserwowala go z nie skrywanym zainteresowaniem przygryzajac dolna warge. Sklamalaby mówiac, ze nie jest ciekawa tego, co za chwile zobaczy. Jak tak na niego patrzyla, wydal sie jej mlodszy. Teraz dalaby mu jakies czterdziesci piec max czterdziesci osiem lat. Zdjal koszule. Szerokie barki, wyraznie zarysowane bicepsy i klatka piersiowa. On musi uprawiac jakis sport, pomyslala. Zaczal rozpinac spodnie. Jej reka bezwiednie powedrowala do piersi by glaskac ja delikatnie i bawic sie sterczacym wciaz sutkiem. Rozpial rozporek i spodnie opadly swobodnie na podloge. Juz wczesniej zdjal buty i skarpetki, wiec teraz stal przed nia w samych bokserkach. Wyraznie cos chcialo sie z nich wydostac. Cala jej uwaga byla skupiona na napietym materiale bielizny. No dalej, dalej, pokaz go, sciagaj te majty, popedzala go w myslach. Wreszcie wsunal kciuk za szeroka gume bokserek i robiac sklon zsunal je do kostek. Otworzyla usta i wziela gleboki wdech. Zawstydzona swoja reakcja zaslonila rekami buzie. Jemu natomiast bardzo spodobala sie jej reakcja. Stal wyprostowany i powiedzial cos zadowolony po francusku, a potem zapytal:
– Do you like it?
Trzymajac wciaz rece na buzi pokiwala tylko twierdzaco glowa. Nigdy dotad nie widziala nigdy na zywo takiego penisa. Nie mial jeszcze pelnego wzwodu, a juz byl imponujacych rozmiarów. Patrzyla jak zahipnotyzowana. Miala w swoim zyciu kilku, no moze nawet kilkunastu facetów ale zaden nie mógl równac sie z tym. Do tej pory wydawalo jej sie, ze Maciek ma sporego. Przynajmniej w porównaniu z jej bylymi i facetami przyjaciólek wypadal bardzo dobrze.
– Now you suck my dick- wyrwalo ja z zamyslenia. Nie odrywajac od niego wzroku zsunela sie z kanapy klekajac przed nim. Poczula sie taka malutka i bezbronna. Na wysokosci swojej twarzy miala wielkiego, grubego, czarnego kutasa z rózowa glówka. Ostroznie wziela go do reki, jakby sie bala, ze swa mala, delikatna raczka moglaby w jakis sposób uszkodzic te maczuge. Podobal jej sie kontrast jej bladych paluszków na czarnej skórze penisa. Obejmujac go jej kciuk ledwo stykal sie z palcem wskazujacym. Wykonala pare ruchów sciagajac napletek i ukazujac cala zoladz. Na zywo wyglada duzo lepiej niz w filmach. Zaczela go calowac, lizac,az wreszcie otworzyla usta i wsadzila go sobie do buzi. Pod wplywem jej pieszczot penis zaczal peczniec i twardniec. Od zawsze lubila ten rodzaj seksu. Wiedziala ,ze facetom sprawia to szczególna przyjemnosc, a sztywny, pulsujacy kutas w buzi bardzo ja podniecal. Nie przepadala niestety (dla facetów) za smakiem spermy. Zdarzylo jej sie kilka razy wyciagnac na czas i pare porcji spermy wyladowalo w jej ustach. Obejmowala go ustami i ssala, a to lizala od nasady az po glówke. W pelnym wzwodzie robil naprawde ogromne wrazenie. Oceniala go na co najmniej dwadziescia dwa centymetry. Jeanowi bylo dobrze. Ze dwa razy zlapal ja nawet za glowe i przez chwile posuwal w usta. Niestety byl tak duzy, ze zaczela sie krztusic. Lizac go kolejny raz po calej dlugosci oblecial ja strach. Przeciez on bedzie chcial wsadzic jej tego wielkiego chuja w jej ciasna cipke. Z d**giej jednak strony bardzo pragnela poczuc jak to jest byc ruchana czyms takim. Jak widac nie chcial skonczyc w jej ustach bo po jakims czasie podniósl ja za ramiona i zaprowadzil do lózka. Polozyla sie na plecach, a on obok niej. Glaskal chwile jej piersi i cipke, a ona masowala mu penisa. Potem przekrecil ja na bok z tyleczkiem wypietym w jego strone. Pomietosil chwile jej posladek i dal jej pare klapsów. Potem siegnal miedzy posladki i zanurzyl palce w jej ciagle mokrej pochwie. Wzial penisa w dlon i nakierowal glówke na cipke. Wypiela sie jeszcze bardziej ulatwiajac mu wejscie. Wchodzil w nia powoli. Zaczela jeczec. Jej mokra, rozpalona norka nie stawiala oporu ,ale ze wzgledu na rozmiar, czula kazdy, nawet najmniejszy ruch. Centymetr po centymetrze zaglebial sie , rozpychajac jej wnetrze jak nikt ,nigdy dotad. Wycofywal sie i znowu napieral. Gdy myslala ,ze juz wszedl caly, nastepne pchniecie okazywalo sie jeszcze glebsze. Nigdy wczesniej nie byla tak wypelniona. Czula sie jakby nabijano ja na pal. Zaczal ja rytmicznie posuwac. Z kazdym jego ruchem wydawala z siebie rózne jeki, krzyki i westchnienia. Jedna reke wbila w materac, a d**ga zatkala sobie usta , zeby nie krzyczec na caly hotel. Zlapal ja za wlosy i pieprzyl ostro, a d**ga reka sciskal jej piersi i posladki. Nawet w najskrytszych fantazjach nie wyobrazala sobie, ze ktos móglby ja tak ruchac. Brakowalo jej tchu i czasem miala wrazenie , ze traci swiadomosc. Nagle wyszedl z niej i polozyl sie na plecach. Spojrzala na niego przez ramie.
-Come on- rzucil tylko.
Usiadla na nim okrakiem. Przytrzymujac reka jego wielka pale i osunela sie na niego. Zaczela go ujezdzac. Nie zmarnowal takiej okazji i zajal sie jej nabrzmialymi piersiami i twardymi, sterczacymi sutkami. W koncu zlapal ja za posladki i zaczal ja ostro posuwac. Opadla na jego tors próbujac uciec przed pchnieciami ale przytrzymal ja i nie odpuszczal. Krzyczala z rozkoszy. Czula jakby przezywala niekonczacy sie orgazm. Zlapal ja w talii i rzucil z siebie. Miala nadzieje, ze to moze koniec, ale byla w bledzie. Klekna na lózku i przekrecil ja na brzuch, a nastepnie, lapiac za biodra podciagnal do pozycji na pieska. Kleczala z wypietymi w jego strone posladkami. Pochwa ja palila i byla juz wykonczona. Jean byl niezmordowany. Przysunal sie do niej i tym razem wpakowal jej kutasa po same jaja. Az sie wygiela w luk krzyknela. Jedna reka trzymal ja w talii, a d**ga zaczal piescic jej odbyt. Nie miala sily zareagowac w jakikolwiek sposób. Przywarla policzkiem do przescieradla. Ruchal ja coraz szybciej wciskajac jej kciuka w tylek. Czula, ze juz nie wytrzyma. Fale orgazmu przeszyly jej cialo. Chwile potem poczula ogromna porcje goracej spermy ladujaca na jej plecach i posladkach. Opadla na brzuch. Miala wrazenie ,ze wlasnie przebiegla maraton. Lezeli tak odpoczywajac. Po paru minutach wstal i wrócil z dwoma drinkami. Z trudem usiadla i upila lyk. Jean jednym haustem opróznil szklaneczke i polozyl sie z rekami zalozonymi za glowe. Dopila drinka i poszla do lazienki. Odswiezyla sie troche. Próbowala po prawic fryzure i makijaz. Po cichu wyszla z lazienki i podeszla do lózka. Zobaczyla, ze ma zamkniete oczy. Stala tak chwile wpatrujac sie w niego. Miarowy, spokojny oddech zdradzal ,ze zasnal. Nie mogla sie oprzec i spojrzala jeszcze na jego krocze. Usmiechnela sie pod nosem. Ubrala sie i bezszelestnie opuscila pokój.