Ksiezniczki znad Wisly

Ksiezniczki znad Wisly
Sebastian duszkiem wypil kolejne piwo. Nie slyszal, co do niego mówili. Wokolo panowal harmider, jak to na imprezie. Pomalu zaczelo mu sie krecic w glowie. Co chwila ktos go szturchal i wyciagal na srodek salonu. On jednak caly czas kogos szukal. „Kurwa, przeciez nie przyszedlem tu sam! Gdzie ona jest?” mówil do siebie, patrzac jak kumple zaczynaja polewac kolejke przy lawie. Ile osób moglo sie zmiescic w mieszkaniu Krzyska? Sam jego najemca nie spodziewal sie takiej liczby. Kazdy kat byl zajety, a sciany pod wplywem dzwieków muzyki az drzaly.

Gdy poszla kolejna setka, rozpalajac gardlo dziewietnastoletniego studenta, przed oczami zamajaczyla mu wyteskniona postac. „Jest dziwka…” – jeknal w myslach. Dziewczyna, mlodsza od niego, specjalnie zabrana na te impreze, szlajala sie po pokojach z kims innym. Smiala sie i starala wmieszac w tlum. Jej nowy chlopak mocno trzymal ja za reke, aby mu nie uciekla. Ciagnal ja. Zaciagal w glab mieszkania. Na pokoje. Do sypialni.
Sebastian wstal. Lekko sie zachwial i nie zwracajac uwagi pijacych kolegów, szedl ostroznie za dziewczyna. Gdy zobaczyl jak obcy facet kladzie lapsko na zgrabnym tylku „jego” Magdy, poczul wscieklosc. Sam by chcial pomacac te jedrne posladki, opiete na szarej, kraciastej, olówkowej spódnicy. Dlon faceta z tyleczka przesunela sie na biodro. Objal ja, przytulil do siebie i wepchnal do pokoju, zatrzaskujac za soba drzwi.

Sebastian przeklal. Juz sobie zaczal wyobrazac co tam sie bedzie podpierdalac. Nie mial jednak odwagi wejsc i przylapac „swoja” imprezowa partnerke na goracym uczynku. Wszedl do sasiedniego pokoju i zaczal klac oraz uderzac w kazdy napotkany przedmiot. Gdy ktos dobijal sie do drzwi, chlopak opanowal sie. Zorientowal sie, ze nie tylko walil w meble, ale i, szarpany wizjami zza sciany, zaczal trzepac sobie sterczacego z rozporka kutasa. Zaklopotany wlazl do szafy. „No nikt nie moze mnie przeciez tutaj spotkac.” Zostawil uchylone drzwiczki. I bardzo dobrze.

Uslyszal smiech. To byla Magda. Oni nie zostali w tamtym pokoju. Wyrzucil ich jego wlasciciela, który tez chcial sie porzadnie zabawic na imprezie. Dziewczyna skonczyla wiec z nowym facetem w pokoju obok. Seba juz nawet nie staral sie schowac swojego wystajacego penisa. Nie mógl oderwac oczu od szczeliny w drzwiach. Facet, który wlasnie macal mlode, ksztaltne piersi jego „imprezowej dziewczyny” mial kilka lat wiecej niz oni. Lansowal sie na dojrzalego, na takiego, któremu zadna nie odmówi. No i Madziunia tez sie dala skusic. Stala wtulona w niego. Calowali sie. Wtedy facet obrócil dziewczyne i popchnal wprost na szafe. Swym ciezarem prawie zamknela drzwi. Oparla sie na wyprostowanych rekach, a on objal jej piersi, stojac za nia. Sebastian wiedzial, ze ten czarny top, który mial takie wyciecie, ze wrecz nie zaslanial piersi osiemnastolatki nie byl wybrany dla niego. Magda nie szczulaby cycem takiego fujary jak on. Za to tego fagasa. Dla niego te widoki. To on masowal jej cycki, juz zsuwajac ramiaczka czarnego topu. Rozpinal stanik. Gdyby tylko Sebastian mógl uchylic drzwi szafy, to na pewno zobaczylby juz nagi biust Magdy. Kazdy chlopak na imprezie i nie jedna laska marzyli, aby, tak jak ten nowy fagas, trzymac w dloniach pelne piersi Madzi. Rozmasowywal jej sutki, które twardnialy miedzy jego palcami.

Szepnal jej cos do ucha. Magda odbila sie od szafy i odwrócila. Seba od razu wykorzystal te okazje. Uchylil drzwi i jeknal, kurwujac w myslach. Magda kucala w swojej olówkowej spódnicy i wysokich butach, zabierajac sie za ssanie kutasa. Ile to razy marzyl o takiej scenie. Gdy tylko ja poznal na jednej z pierwszych imprez w miescie. Gdy dowiedzial sie, ze mieszka na tym samym osiedlu co on. Gdy rozmawial z nowymi kumplami ze studiów o takiej jednej malolacie tuz po osiemnastce. Kazdy pryszczaty kujon, z którym spedzal wieczory przy rzemieslniczym piwie ogladajac fotki Magdy na Instagramie mówil, ze ostra z niej laska, ze musi lubic te zabawe.

Sebastian tez lubil. Szczególnie kolo pólnocy, gdy przed zasnieciem sledzil snapy z ostatniego dnia „swojej” dziewczyny i walil konia jak opetany. Jemu musiala wystarczyc oliwka dla niemowlat, a ten fagas ma jej sline i slodkie, czerwone, pelne usta dla nawilzenia sztywnej paly.

Facet odgarnial wlosy Magdy. Chcial widziec dokladnie jej mloda twarzyczke i czerwone usta zacisniete na fiucie. A Seba sciskal swojego, przypominajac sobie, jak to sie spotkali pierwszy raz, jak zaczeli chodzi z tymi samymi grupami znajomych, jak w koncu poprosila go, aby ja wkrecil na studencka domówke. To miala byc ich pierwsza domówka, a potem „macanko”. Macanko to mial teraz jakis fiut, który nerwowo rozpinal spódnice dziewczyny i kladl ja na lózku. Nie potrafili sciagnac spódniczki, tak sie spieszyli. Podwinal ja tylko, jak wysoko mógl. Wymacal cipke Madzi przez wilgotne majteczki. Nie mogli sie dobrze ulozyc, rozsunac nóg. Zdolal jedynie zsunac z dziewczyny czarne, pasujace do staniczka koronkowe majteczki. Wtedy to ona przejela inicjatywe. Popchnela go. Padl na ziemie tuz pod szafa.
Nerwowo wyjal prezerwatywe z kieszeni spodni. Magda chwycila ja w dlonie. Otworzyla i nasunela mu. Facet caly sie oddal mlodej, podpitej blondyneczce. Siadla na nim okrakiem i pomalu nabila sie na jego kutasa. Sebastian juz tylko jeczal, czujac jak mu sie jego wlasny slini.

Magda chichotala, ale po chwili spowazniala i jeknela. Penis byl gruby, rozpychal mloda cipke dziewczyny. Wzdrygala sie za kazdym gwaltowniejszym ruchem.

– Spokojnie mala. Jest bosko. – wyjeczal fagas, patrzac na swoja zdobycz, blondyneczke o pelnych, duzych piersiach wysunietych na wierzch spod czarnego topu. Objal jej skarby. Zaczal piescic, czym zachecil Magde do energicznych ruchów biodrami. Ujezdzala go.

– Kurwa! Kurwa! Kurwa! – powtarzal cicho Sebastian, widzac to wszystko przez uchylone drzwi szafy. Juz sie spuscil.

Juz ochlapal sperma jakies ciuchy chlopaka, w którego szafie siedzial. Chlopaka, na którego dywanie mloda blondynka skakala na kutasie dopiero co poznanemu starszemu koledze. Byla tak napalona, ze nie potrzebowala wiele. Scianki jej pochwy byly tak czule, nieprzyzwyczajone, ze po kilku minutach szczytowala, a wraz z nia chlopak, który jakby mógl, to doszedlby mimowolnie na sam widok dosiadajacej go cycatej dziewczyny.

Opadla na niego. Wtulila sie i calowala. Trwali tak przez chwile, dyszac i dochodzac do siebie. Dyszal wraz z nimi Sebastian, który juz zdazyl dodatkowo zwymiotowac na ciuchy kolegi. Nie mógl zdzierzyc tego widoku. Wóda tez zrobila swoje. Targala go tak wielka wscieklosc, mieszana z zazdroscia i podnieceniem. Jakby mial wiecej odwagi, byl facetem a nie faja, to by wyskoczyl z szafy i kazal sobie obciagnac przez suke, za to jak go potraktowala. Zlapalby ja za blond wloski i wepchnal w czerwone usta, albo nie… miedzy cycki i trysnal na twarz. Tak?

„Tak. Tak kurwa zrobie” – mówil do siebie Sebastian, gdy nagle ktos zalomotal do zamknietych drzwi.

– Otwierac zboki, to mój pokój!

Magda szybko otrzezwiala. Chwycila majteczki. Ubrala je. Poprawila spódnice. Poprawila top, zapinajac stanik, chowajac biust pod koszulke. Po minucie otworzyli drzwi i z usmiechem wybiegli na korytarz. Wlasciciel pokoju pozegnal ich srodkowym palcem.

Gdy otworzyl drzwi do swojej szafy, nie wiedzial co powiedziec. Skulony Sebastian wyskoczyl z niej jak z procy. Wlasciciel pokoju nawet nie zdazyl za nim krzyknac. Byl w szoku, widzac zarzygane rzeczy. Sebastian wpadl do salonu i ledwo trzymal sie na nogach. Katem oka zobaczyl jak Magda ubiera skórzana kurtke i wychodzi z imprezy. Nie sama – z fagasem. Co sie dziwic, noc jeszcze mloda. Choc dla Seby juz sie skonczyla. Ostatnie co poczul to prawy sierpowy wymierzony przez wlasciciela nieszczesnego pokoju prosto w ryj.

***

Nawet nie wiedzial jak sie dostal do swojego wynajmowanego mieszkania. Obudzil sie kolo poludnia z okropnym bólem glowy i dziesiatkami smsów i komentarzy na Facebooku o jego imprezowych ekscesach. Nie dosc, ze zlewali sie z niego, ze po jednym strzale padl jak dlugi, to jeszcze ktos wrzucil plotke, ze z Magda to zabawiali sie we dwóch. Szybko odszukal profil swojej „imprezowej partnerki”. Juz nie mial co przegladac. Magda go zablokowala. Wyrzucila ze znajomych. Olala po calej linii. W okolicy szesnastej spróbowal sie dostac na jej profil przez jakies falszywe konto. Cos znalazl. Fotke z fagasem. Opis… <>. Chetnie zapadlby sie pod ziemie. Nie mógl jednak oderwac wzroku od tej fotki i glebokiego dekoltu dziewczyny. Tak, dobrze zgadliscie, musial sobie strzepac. Nie mógl odpuscic takiego goracego zdjecia. Zaslonil tylko gebe tego faceta… Cóz, bylo slabo, ale to taki ostatni akord z nieudana kochanka. Nie wstawal z lózka. Zreszta mial juz wszystkiego dosc, a od malego najlepszym relaksem dla niego bylo jedno hobby.

Nie, to nie bylo marszczenie fiuta.

***

Piata rano. Ledwo po wschodzi slonca. Dziewietnastolatek krecacy sie wokól Zalewu. Pod miastem. To jak scena po niejednej imprezie. Ale co to za niespodzianka. Chlopak nie trzyma w reku ostatniej butelki piwa, tylko wedki. Mlody wedkowal. Od malego razem z ojcem jak pojebani jezdzili co sobota na ryby. Weszlo mu to w krew. Znalazl ciekawe lowisko. Siadl na stoleczku. Zamoczyl kija, bo cóz innego mógl zamoczyc, i czekal.

Na rybach potrafil sie kompletnie wylaczyc. Nie myslal o niczym. Na pewno nie o Magdzie i ostatniej imprezie. Duzo mu pomagal brak telefonu. Gdy jednak ryba nie brala, zaczal coraz czesciej zalowac. Pojechal do stolicy na studia. Mialo byc nowe zycie, dziewczyny, kasa, imprezy. A jest udawanie kogos innego przed rodzicami, zapierdalanie nocami na UBERZE i wkuwanie w dzien. Doskonaly pomysl na zycie, jak na dziewietnastolatka bez dziewczyny, który juz prawie konczy pierwszy rok studiów.

Gdy juz nic mu sie nie chcialo, poczul ruch. Cos bierze. Zlapal za wedke. Byle spokojnie. Raz, dwa. Pomalu. Wyjal rybe. Mial. Zlapal cos. Ale co to jest, do jasnej cholery.

Sebastian przyjrzal sie tej nietypowej rybie, rybce, zlotej kurwa rybce.

Nie dowierzal w to co widzial. Przeciez musial juz wytrzezwiec. Moze to brak snu. Wczesna pora. Wrzucil rybke do wiadra z woda. Przygladal sie jej. Plywala wokól scianek wiadra. Naprawde wygladala jak jakas rybka akwariowa, ale skad tyle miala sily? Jak tam przezyla. Gdy usiadl zrezygnowany na trawie uslyszal:

– Wypusc mnie.

– Co? Kto to?

– Prosze wypusc mnie.

– Czy juz w glowie slysze glosy?

– Tu jestem, w wiadrze. Wypusc mnie prosze.

– No nie…

Pochylil sie i dostrzegl, to co nie moglo miec miejsca.

– Wypusc mnie a…

– Spelnisz moje trzy zyczenia?

– Nie. Jedno.

– Chyba sie nie wyspalem, albo tu jest jakas halucynogenna roslina, jakies opary znad bagien.

– Nie, to rzeczywistosc, no moze troche pojebana, ale co na to poradzisz.

– Spelnisz jedno moje zyczenie, jesli cie wypuszcze?

– Tak.

– A jak nie wypuszcze?

– To zdechne, a ty okazesz sie najwiekszym idiota na swiecie.

– O co mam prosic: królestwo, reke ksiezniczki…

– Co chcesz, ale tylko raz.

– Hehe, reke ksiezniczki… ja, który nie umiem nawet przypilnowac by nie dawala na lewo i prawo.

– Wiec chcesz dupczyc ksiezniczki?

– Co ty, to… co ryba mówi?

– Sprecyzuj zyczenie.

„Kto by nie chcial posuwac samych ksiezniczek, celebrytek, modelek… to moze poprosze o kase. Nie, a jak jakas bedzie ksiezniczka przez wielkie „K” i za forse nie da.”

– Wypuszcze Cie, ale…

– No juz gadaj…

Sebastian chwycil wiadro i pomalu wypuscil rybke do Zalewu.

– Spelni sie to co pomyslales.

– Jak to, co?

Sebastian uderzyl sie w twarz dla otrzezwienia. O czym pomyslal, czego chcial? To chyba byl jakis majak. Przeciez nie moglo sie to wydarzyc. Zebral szybko sprzet i skierowal sie w strone lasu, a dalej miejsca parkingowego. Idac, caly czas staral sie przypomniec, o czym pomyslal wpuszczajac rybe do wody. Nie… to przeciez glupota.

Szybko wypadlo mu to z glowy, gdy zobaczyl mijajaca go dziewczyne uprawiajaca jogging. Ten tyleczek, te kraglosci opiete na leginsach. Ach, lepszy nawet od mlodej Madzi. Porzadna dwudziestka. Moze juz trzydziestka. Warto sie przyjrzec. Sebastian zaczal pomalu truchtac za majaczaca gdzies miedzy drzewami biegaczka.

Gdy lekko sie zmeczyl, a zarazem dostarczyl swojemu mózgowi nieco wiecej tlenu, wreszcie sobie przypomnial. Stanal jak wryty. Pochylil sie. Oparl dlonie o kolana. Zaczal gleboko oddychac. „Ja pomyslalem… aby zadna laska, juz mi nigdy nie odmówila. Zeby kazda chciala sie ze mna pieprzyc. Ksiezniczka i nieksiezniczka. Co ja sobie zazyczylem… ja pierdole.”

– Ala… uwazaj ty fiucie!

Wrzasnal potracony przez kogos na srodku sciezki. Odwrócil sie i dostrzegl kobiete, kolejna fitness dziewczyne.

– Pierwszy raz ktos powiedzial do mnie fiut. – odparla lekko sie usmiechajac. Sebastian skads znal ten smiech.
Tak, to byla ona. Dwudziestosiedmioletnia Slowianka.

***

– Poranny jogging? – spytal Sebastian

Ona sie tylko usmiechnela i pobiegla dalej. Chlopak targajac swoje wedki zaczal ja gonic, wpatrzony w jedrna dupcie w niebieskich leginsach.

– A ty co? Chcesz mnie zlowic?

Sebastian zatrzymal sie i sapal niemilosiernie. Spojrzal na dziewczyne i nie mógl wypowiedziec slowa.

– Zawsze sie jakis taki przypaleta, nawet jak biegam z dala od miast. – irytowala sie.

Byla juz lekko spocona. Sebastian patrzac na jej tyleczek zastanawial sie jak musi byc wilgotny, jak krople potu splywaja po nim pod materialem. Jej posladki, po tylu kilometrach biegu musza byc fantastycznie twarde.
Dziewczyna stala przy chlopaku i milczala.

– Musi byc Pani juz bardzo zmeczona.

– Co ty mówisz?

– Potrzebuje Pani odpoczynku, ja pomoge.

– Kolejny mlody zbok.

– Zaczekaj, chcesz odprezyc sie po treningu tu, w lesie… dac sie piescic.

Powiedzial to. Do obcej kobiety, do Slowianki. Caly sie trzasl wypowiadajac te slowa. Mogla mu dac w pysk, ale raczej nie dzwonilaby na Policje. Tu nie bylo zasiegu, a zreszta zanim Policja by przyjechala, Sebastian zdazylby uciec. Podniósl odwaznie glowe, spojrzal niskiej blondynce prosto w oczy. Dostrzegl w nich blysk.

– Masz racje, zawsze po treningu lubie sie zabawic, zrelaksowac. Wbiegam pod prysznic i…

– Piescisz sie… sama…?

Na twarzy Slowianki pojawil sie usmiech.

– A gdybym tak zrobil to ja…

Sebastian polozyl dlon na jej posladkach i zaczal piescic kragly tyleczek.

– Moge prosze Pani? – zaczal odchylac material leginsów. – Olu?

Dziewczyna oparla dlonie o drzewo i wypiela ku chlopakowi swój tylek, porzadnie sie rozciagajac. Sebastian zsunal elastyczne spodenki z jej pupci wraz z ciemnymi majteczkami. Mial juz przed oczami to co chcial. Kragla, rumiana dupcie Oli. Zgodzila sie. Ona sie, kurwa, zgodzila, aby obcemu facetowi, w srodku lasu pokazac tylek. Ba, ta mloda dziwka nie tylko mu pokazala tylek, ale i sie wypiela w jego strone.

Sebastian kucnal i wsunal jezyk miedzy rowek posladków. Zaczal robic to, czego nie robil zadnej dziewczynie. Jej pupcia byla lepka od potu. Nie pachniala juz olejkiem, mydelkiem, pachnidelkiem. Chlopak zlizywal slony pot z pupci. Wodzil jezykiem wokól dziurki, zsuwal sie nizej, starajac sie dotknac jezykiem cipki. Myslal, ze kutas mu zaraz eksploduje i rozerwie majtki, wyrwie dziure w gaciach.

– Tak mlody, wyliz mi cipke, tego mi trzeba zawsze po treningu.

Wypiela sie jeszcze bardziej, rozsuwajac nogi, a Sebastian, ten niepozorny, ubrany w moro jak jego ojciec – pojebany wedkarz, wrecz wciskal sie miedzy nie, aby dokladniej wylizac cipke Aleksandry. Zsunal jej spodnie jeszcze nizej, a ta coraz bardziej sie wyginala. Jej sylwetka juz przypominala odwrócone L, a biodra zostaly podciagniete, jakby za chwile chcial zrobic koci grzbiet.

– Ale bym Cie wyciupcial… – mruknal Seba spijajac juz pierwsze soki z jej cipki.

– Nie pierdol, tylko liz glebiej. – Slowianka wpychala swój tylek prosto w jego ryj.

Zaczela pojekiwac, gdy prócz ust przy jej cipce poczula palce, palce, które sie wdzieraly do srodka, rozchylaly wargi sromowe, rozmasowywaly lechtaczke i co najwazniejsze draznily dziurke. Piescil swoja pierwsza ksiezniczke. Kurwa, zycie jednak moze byc piekne.

No moze niekoniecznie w lesie na trasie joggingu nie jednego Warszawiaka. Juz po chwili, ktos majaczyl miedzy
drzewami. Bylo slychac smiech. Ktos uciekal. Sebastian sie speszyl. Zorientowal sie w jak durnej sytuacji sie znajduje. Ola jednak nie czula sie nieswojo. Czyzby to zyczenie zadzialalo. Chlopak sie przerazil. Odskoczyl od jej oslinionego tyleczka i zaczal uciekac. Wrócil jeszcze tylko po wedki. Slowianka sie obejrzala.

– No co jest!?

– Nie moge… sorry… to pojebane.

Uciekl w strone swojego auta. Usiadl w nim. Zamknal drzwi i oddychal gleboko. Spojrzal na swoje krocze. Bylo poplamione. Nawet nie zauwazyl, jak sie zlal podczas tej chorej, a zarazem mega podniecajacej akcji.
– Sebus, studencik, warszawski sloik, bedzie posuwal ksiezniczki! – wrzasnal na caly samochód.

***

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir