Karolina i Robert. 20
Karolina
Anka tak mnie rozbudzila, ze cala droge do domu cipka pulsowala… a Renatka emanuje taka energia, ze az mam ochote na kobiete…
Anka tego nie ma, jest fajna i jest moja przyjaciólka, ale Renia jest dla mnie wulkanem seksu….
Bylabym nawet w stanie isc z nia na osobnosci… a nawet z Robertem… i nie bylabym zazdrosna…
Wobec wszystkich kobiet tak… ale ona… moze nawet Robert bylby zadowolony… jesli na mnie dziala, to moze i na niego… ?
Bylaby to jakas sprawiedliwosc…
Ale co teraz zrobic, musze pobyc z dziecmi, a cipa szaleje…
Jak czegos nie zrobie to oszaleje… a do wieczora… tak daleko…
Robert juz jedzie do domu…
Wiem, odstawie numer, ze popamieta na dlugo.
Moje najwieksze dildo, oczywiscie teraz czarne… przyczepilam do podlogi w lazience… nasmarowalam tylek oliwka, rzeklam slowo Jolce i rozebralam sie…
A przez Anke ustawilam telefon… zostawie mu pamiatke…
Mialam czekac… ale nie wytrzymalam… i nadzialam sie…
Boze jaka wielkosc… jak rozpycha cipke… jak dociera do macicy… jak tamte… wielkie czarne… one wszystkie mnie obily… teraz mam tylko jednego i musi mi wystarczyc…
Nie… zaraz dostane d**giego… tez fajnego… obciagne mu i bede sie czula jakby jeden z czarnuchów ciagle mnie rypal…
Juz go slysze… juz mi cieknie…
Wlaczam nagrywanie…
Wchodzi… jego usmiech na mój widok jest wspanialy….
Obciagam i nabijam sie… jestem w niebie… z moimi Panami…
Strzelam miny do obiektywu… a gdy polknelam juz wszystko, to pokazalam pusta buzie do kamery… tak jak wszystkie kurwy w internecie…
Nie jestem nic gorsza od nich… a czasami nawet lepsza…
Wieczorem powiedzial mi o policji.
Cholera, jasna cholera… czyli nic nasza wizyta go nie nauczyla…
I na dodatek poprosil gliny o krycie jego dupy… szmaciarz, tchórz i cwaniak…
Jak teraz cos zrobimy z Jurgenem to sie wyda.
Zreszta to gadanie o zabijaniu to jest tylko gadanie. Nigdy w zyciu nie pozwolilabym na to…
Jestem przeciez dobra kobieta…
Ale przynajmniej nie ma juz zdjec i filmów, teraz to moze mi juz skoczyc… nic nie zrobi i niech sie pierdoli….
Rano szybki telefon… do mlodego…
– Jak tam strony ?
– Wisza…
– Co ?
– A co ?
– Nie… nic…powinny zniknac…
– Widocznie nie zdjal ich….
– No tak, przeciez rozwalilismy mu laptopa…
– Widzialas sie z nim ?
– Tak, pojechalam z Jurgenem, facet dostal wpierdol… i zalatwilismy telefon i laptop.
– Bede pisac do serwisów o zdjecie, kilka dni i zalatwione bedzie, bylo ostro ?
– Tak, ale i tak poszedl na gliny na skarge, dobrze, ze Robert ma znajomych to wycisza sprawe, ale nastepna wizyta odpada…
– Rozumiem…
– A posluchaj, ty jestes dobrym informatykiem, czy slabym ?
– Bylem trzeci na roku, cos tam umiem…
– A nie mozesz wlamac sie do tych serwisów, zhakowac je i zdjac mój anons.. ?
– To nie jest takie proste, oni maja dobre zabezpieczenia i sie pilnuja, zreszta ogólnie nie warto… ale… mam pomysl… moge do niego sie wlamac…
– Ale nie ma teraz kompa…
– Myslisz, ze taki facet bedzie zyc bez laptopa… szczególnie, ze nie chce skonczyc… ?
– Masz racje, dowiedz sie jesli mozesz o nim wszystko i wtedy pogadamy…
– Najmniejszy problem… uwielbiam takie klimaty… a dla ciebie Karolinko wszystko… przeciez wiesz…
– Jak dobrze skonczymy, to dam ci w dupe…
– Juz tesknie…
Nie powiedzialam jeszcze ostatniego slowa, chce gnój walczyc dalej, to bedziemy…
Na 13 mam byc w firmie, beda juz wszystkie papiery gotowe do podpisu i zostane oficjalnie wspólwlascicielka firmy.
Nie wiem, czy sie cieszyc, bo do niczego to nie jest mi potrzebne, ale jak Robert chce, to cóz..
Moze, gdybym nie miala tego dostac, to nie mialabym cisnienia na pomoc z ta dzialka… ?
Telefon..
– Rafalek masz ?
– Oczywiscie Karolinko, wpadniesz ?
– Po 12, ok ?
– Jasne.
Ubralam sie bardzo elegancko, kostium rózowy, oczywiscie, ale w przepisowych dlugosciach… jak na szefowa przystalo….
Jadac pomyslalam, ze skrece i zobacze zaklad fryzjerski tej szmaty…. zamkniety tak samo….
Tknelo mnie…. czyzby nic sie nie zmienilo ?
Ale najpierw interesy.
Zajechalam do urzedu… ilu facetów sie odwracalo…
Nawet jeden zaczepil mnie…
– A Pani trzeba pomóc… ?
– Nie, wiem gdzie isc…
Gdy weszlam do pokoju Rafala nawet nie zwolnilam…
– Ja do kierownika…
– Ale… trzeba sie…
Ty glupia pindo nie bedziesz mu mówic co moge, a czego nie…
– Karolina…. o cholera… ale ty pieknie wygladasz…
– I co, nie cieszysz sie, ze sie poznalismy.. ?
– Jestem wniebowziety…, prosze, to te papiery, wszystkie zezwolenia… i zakres zobowiazan.
– Niedlugo spotkamy sie u nas w domu, mój maz na pewno bedzie chcial cie poznac…
– Juz sie poznalismy i nie byl zadowolony… bede sie bal…
– Spokojnie, je mi z reki, a ja wiem czego chce…
Podeszlam do niego i w momencie, gdy dawalam mu buziaka, otworzyly sie drzwi i ta glupia sekretarka wpadla….
– Szefie…
Odwrócilam sie, zjebalam ja wzrokiem…
– Pa… Rafalku… a ty… naucz sie pukac..
Juz chcialam ja zeszmacic… ale to urzad… i nowa wladza… i mam sie pilnowac… oj, ciezko bedzie… to nie mój charakter…
Przed 13 bylam w firmie, jego sekretarki skakaly nade mna jak prawdziwe sekretarki szefa, zupelnie inne swiaty, tu i w urzedzie…
– Chodz kochanie od razu do konferencyjnej…
Tam bylo juz kilkanascie osób…
Robert przedstawil mnie, szczególnie swoim dwóm wspólnikom, potem kierownikom produkcji, zbytu i magazynu…
Nie mam pojecia po co i tak nie bede tu pracowac…
Podpisalam podlozone papiery i dostalam oklaski.
– Ok, a co teraz … szepnelam do Roberta…?
– Jak chcesz to akurat mamy narade produkcyjna, a potem bede wolny… i wiesz…
Jego oczy zaszklily sie…
– Chcesz mnie wziac w swoim gabinecie, na dywanie, czy na biurku… ?
– Przestan… zaraz skonczymy…
W tym momencie zapomnialam o papierach… jak mówi o seksie to glupieje… oj… jaka ja jestem…
I gadali, gadali… az szef magazynu wtracil…
– A kiedy bedzie rozwiazana sprawa nowych magazynów, bo my juz od dawna nie mamy miejsca… ?
– Sprawa sie przeciaga… musimy… zaczal mój…
Wstalam, nabralam powietrza, wyprostowalam sie… spojrzalam na twarze, które zwrócily sie w tej chwili w moja strone…
Co poczulam… ?
Dume… radosc… ?
Nie… poczulam, ze moja milosc do Roberta moze przenosic góry, ze dla niego moge nawet zostac szmata ciagnaca w kiblach… dla niego … TAK…
– W sumie, to nie trzeba juz czekac…
Otworzylam teczke i podalam im te papiery…
– A to co ?
– Jako nowa wspólwlascicielka… zalatwilam…
Pierwszy rzucil sie Robert… az rece mu sie trzesly…
Przeczytal i rzucil papiery jakiemus gosciowi… spojrzal sie na mnie…
Jego wzrok… mial lzy w oczach…
Myslalam, ze tez zaraz sie porycze…
– Uslyszalam o waszych…. przepraszam, o naszych klopotach i zalatwilam co trzeba…
Wszyscy zaczeli grzebac w tych dokumentach…
– A podobno ciezko to bylo zalatwic… ? rzucil jakis facet…
– Najwidoczniej nie dla wszystkich.,… odpowiedzial Robert…
Usmiechnelam sie do niego…
– Pani Karolino, jako wspól… jako nasza szefowa… pokazala sie Pani z najlepszej strony…
Wszyscy wstali i zaczeli mi klaskac…
– Nie trzeba, jest problem i go po prostu rozwiazalam…
Robert nachylil sie mi do ucha…
– Jak to zalatwilas ?
– Mam swoje sposoby, juz ci mówilam…
Podchodzili do mnie, gratulowali, wielu sie przedstawialo… a ja czekalam tylko az mnie wezmie…
Gdy juz wszyscy poszli, on pozegnal wspólników, wzial mnie za reke i poszlismy do gabinetu…
– Mam ci obciagnac, czy od razu wejdziesz we mnie ?
– Jak to zrobilas… ?
– To jest wlasnie mój nowy kochanek… dla niego mnie goliles i ubierales…
– Ten grubas, ten spaslak… ?
– A co… nie moglam ?
Widzialam jego dylematy latajace po glowie…
On sportowiec, facet, który robi Ironmana, a teraz z d**giej strony gosc, w zupelnym przeciwienstwie…
A moze nawet w obrzydzeniu…
– Gardzisz nim ?
– To nie tak… ale ty i on ?
– Wlasnie…
– Nie spodziewalbym sie… jestem w szoku…
– Posluchaj, gosc ma wiecej kompleksów niz cala wasza produkcja.
Sila, albo naciskami tylko go wzmacniasz w jego odosobnieniu i wyobcowaniu… a ja postapilam odwrotnie…
Pokazalam mu, ze moze byc czlowiekiem, który bedzie podobac sie kobiecie, o której nigdy w zyciu nawet nie pomyslalby…
Zakrecilam go i normalnie poderwalam… teraz je mi z reki… co sam zobaczyles…
– Ale ty i on, nie miesci mi sie w glowie….
– Widzisz, a ja dobrze wspominam grubasów jako kochanków, duzo bardziej sie staraja… jest to podobne do brzydkich dziewczyn, one zrobia dla swojego faceta wszystko, byle go zatrzymac, a te ladne sa leniwe z samego faktu, bo jak nie ten, to inny…
– Ale ty robisz wszystko i jestes bardzo ladna…
– Bo ja jestem wyjatkowa, pamietaj…
Podciagnelam spódniczke, szybko majtki w dól, oparlam sie o biurko…
– Za duzo gadasz… wypierdol swoja suke… bo juz dawno plyne…
– Od jak dawna… ?
– Od czasu jak odbieralam to pismo od niego i jak sie z nim calowalam w urzedzie…
Wszedl brutalnie…
– Powaznie ?
– Oczywiscie, nawet sekretarka nas nakryla…
Dostalam klapsa…
– Klamiesz…
– Ja nigdy nie klamie… gdyby bylo wiecej czasu to obciagnelabym mu w biurze…
– Jestes szmata..
– Nie… jestem kurwa, która robi, co chce…
Przyspieszyl… wchodzil mocno, bral jak swoje…
– Nawet dalabym mu na jego biurku….
Zaczelam jeczec… celowo, glosno….
– Bierz mnie, on tez by tak robil… a wiesz jakiego ma duzego… ?
– Podpuszczasz mnie…
– Ma wiekszego od ciebie, dostales zreszta wiadomosc, mówilam w nim prawde… dobrze mi robil wbijajac sie we mnie….
– Zaprosisz go do domu i dasz sie zlac do majtek… ?
– Oczywiscie…
– I bedziesz chodzic z jego sperma ?
– Juz tak zrobilam z Mariusza…
– Bral cie tak od tylu… ?
– Wielokrotnie… lubie mu dawac, robi mi wielka rozkosz w pizdzie…
– A spuszczal sie w tobie…. ?
– O tak, mocniej… krzyknelam… on nawet nie zareagowal… a ja chcialam aby slyszaly, jak mnie bierze….
– Spuszczal sie ?
– Oczywiscie, wiele razy do buzi i nawet dalam mu zlac sie do tylka…
– A do cipy… lal w ciebie… ?
Poczulam jego skurcze… strzelal…
– Nie, do pizdy nie lal…bo srodek mi sie zblizal… a teraz to juz prawie jest…
– Jeszcze dobil…
– Co jest ?
– Moge zajsc w ciaze…
Jeszcze nie wyciagal… jeszcze poprawial….
– Kurwa… jestes niemozliwa… mówisz prawde ?
– Zawsze.
Ubieral sie jak uczniak… ja wciagalam powoli majteczki…
– Kochanie… jestes prezesem, jestes u siebie…
– To jest praca, tak nie mozna…
Rozesmialam sie…
– Robercik,… mozna… mozna… a czasami nawet trzeba… pa, jestem umówiona z kolezankami…
Dostal buziaka i wyszlam… aby spojrzec sie sekretarkom w oczy…
Jedna spojrzala sie wprost mi w oczy… d**ga spuscila glowe…
Jej wzrok mówil o podziwie… nie byl zlosliwy, bardziej taki kobiecy… moze tez chcialaby dostac… ?
****
Rozmowa o kolezankach byla wymówka, tak naprawde to pojechalam do mlodego.
– Powiedz, ze cos masz…
– Tak, ustalilem jego IP, to zwykla siec osiedlowa, wlamalem sie na jego kompa i niestety znalazlem te filmy…
– Gnojek musial miec kopie… skasowales… ?
– Albo mial jeszcze jeden komputer…
– Skasuj…
– Nie moge, bo zobaczylby to… a ponadto takie rzeczy trzyma sie na zewnetrznych dyskach…wiec ma inne kopie, ale udalo sie zablokowac nastepny serwis, jeszcze na dwóch wisi i nie chca gadac…
– Cholera…
– A moze ci policjanci ?
– Juz ci mówilam…
– To co proponujesz ?
– Mam brzydka mysl… i bije sie, czy to zrobic…?
– Co takiego ?
– Zrobic mu cos strasznego…
– O czym myslisz… ?
– O umieszczeniu w jego komputerze pornografii dzieciecej…
– O kurwa… przeciez… jakby go zlapali, to idzie siedziec…
– Mówisz… ?
– Zmienilas sie Karolino… i to mocno…
– Bo wkurwiaja mnie takie zwykle gówniane sprawy… które nie powinny istniec…
– Przez twoje zycie powstaly…
– Teraz ty tez.. jak mam sobie poradzic, czasu nie cofne… ?
– Kazda zmiana czasu tylko komplikuje nastepny problem…
– Zrobilbys to ?
– Zrobilbym, ale tylko dla ciebie, moze jeszcze sie zastanowisz, ty taka przeciez nie jestes… prawda ?
– Dam ci znac…
Nic mi nie pomógl, jestem tak naladowana zlymi emocjami na gnojka, ze nie wytrzymuje.
Mlody ma racje, zmieniam sie, ale to zycie mnie zmienia, ja tego nie chcialam, a jak nie powalcze, to mnie zgniecie…
Taka nie jestes…
A jaka mam byc…???
Musze walczyc… po prostu musze….
Kiedys to bysmy pogadali i pokochali sie, nawet z jego matka, o Boze… kiedy to bylo… jak dawno… ?
Dzisiaj nawet nie przyszlo mi to do glowy… zreszta ona rodzi na dniach…
Inny czas, inne sprawy, inne zycie…
*****
Wieczorem wtulilam sie w ramiona meza…
Nawet filmików z Anka mu nie pokazalam, nie bylo kiedy…
Oj, mam chandre… ta przeszlosc tak mnie doluje… zaczelam…
– Robert, wymysl cos, zwariuje, mam male problemy i przeszkadzaja mi w zyciu, chce sie odchamic… pojedziemy gdzies… ?
– A prawie mialem cos na mysli… juz od jakiegos czasu… beda to zakupy z podtekstem seksu…
– Moze byc, byle z dala od domu…
– Jutro wezme wolne i zabiore cie do Trójmiasta… do pieknej galerii…
– Cudownie.
On jest taki bezproblemowy, spokojny, ulozony. Nie mówi duzo, ale jest bardzo konkretny…
Po 12 ruszylismy, dom ustawiony, dzieciaki bawia sie, a my lecimy na popoludnie, na seksowne zakupy…
– Dzisiaj ja ciebie bede ubierac…ok ?
– Mozesz zrobic ze mna wszystko…
– Super.
Póltorej godziny i parkuje.
– Gdzie idziemy… ?
– Zjemy i do kobiecych…
– Ok…
Jedzonko wciagniete i idziemy.
– Tu bedzie fajnie…
Duzy sklep, wiele zakamarków… moze chce mnie wziac przy ludziach… moze w przymierzalni… o cholera… nie pokazalam mu jeszcze naszego filmiku z Anka… ale ze mnie sierota… a tu kroi sie podobny klimat…
– Bierzemy te rajstopy, te sukienke, sweterek… i bluzeczke…
Zupelnie normalne rzeczy, nic wyszukanego… tyle, ze mocno seksi… o co mu chodzi ?
Idziemy do przymierzalni…
– Przebierz sie…
Zostawil kotare nie zaslonieta…
Spojrzalam na te rzeczy… dziwne…. zaczelam sie rozbierac…
Gdy stalam tylko w bieliznie on wsunal glowe i powiedzial…
– Cala sie rozbierz…
– Jak cala…
– Do naga, zostaw tylko buty, potem rajstopy i te bluzeczke…
– A spódnica ?
– Bez…
O kurcze, teraz zaczynam lapac…
Sciagam majteczki, stanik, wciagam rajstopy na goly tylek i mocno przezroczysta bluzke, jest troszeczke za tylek… Ok… mój facet chce mnie poogladac… przy ludziach…
– Nie zapinaj calej…
– A ile kochanie ?
– Jeden guzik…
– O…
Jeden guzik oznacza, ze bede ubrana, ale zupelnie naga…
Wyszlam… nerwowo rozgladnelam sie… ale o dziwo, bylo dosc pusto…
– Wygladasz zjawiskowo… pokaz tylek…
Ostro…
Podciagnelam bluzke do góry…
A on wyciagnal telefon… usmiechnelam sie, on moze mnie nagrywac…
Spojrzalam w lustro… cipka widoczna, rajstopy ciemne, ale wciskaja sie w faldki, tylek calkiem zgrabny, piersi widoczne, bo i brodawki widoczne…
– Pokaz sie z przodu…
Jego usmiech byl niemozliwy…
Rozchylilam bluzke, pokazalam cale gole nogi, cipke i piersi…
Podciagnelam mocniej rajstopy, wcisnely sie… i o to chodzi…
– Ok, teraz ten sweterek…
Zmiana garderoby… bluzka na wieszak, staje z cala góra nago… a on rozsuwa kotare… i filmuje…
Ok… ubieram go… ale on ledwo zakrywa brzuch… cala dupa na wierzchu…
– Juz ?
– Na pewno ?
– Pokaz sie…
Wyszlam przed przymierzalnie, szybkie spojrzenie w bok… ale nikogo nie bylo.. dalej jakas kobieta, ale ogólnie pusto…
Bialy sweterek, z wieloma dziurkami, brodawki krzycza i mocno przeswituja… tylek widoczny… a tu idzie jakis facet…
Nie rusza mnie to… odwracam sie… jak tak chce, to bede modelka…
Obrót przed lustrem, troche naciagnelam… ale to jest bez sensu, caly tylek i cipka sa widoczne…
Podal mi nastepna bluzeczke… jeszcze bardziej krótka… ta nie zasloni juz nic…
A ja sie wtedy odnalazlam… przeciez jestem aktorka, juz nie raz bylam naga przy ludziach…
W ogóle nie przeszkadza goly tylek i spojrzenia ludzi, którzy pojawiaja sie coraz czesciej, kobiety, faceci… chyba rozeszlo sie, ze laska nago paraduje…
Zaczelam chodzic coraz dalej, podkrecalam tylek, raz nawet zaczelam tanczyc…
Jest idealnie… juz jestem rozprezona, wesola… wzrok obcych ludzi jest dla mnie podniecajacy…
Jesli Robert, mój maz, tak chce, to dostanie…
Jesli pokazywanie mnie bierze go, to moge nawet isc tak przez cale miasto…
Na koniec podal mi ladna rózowa bluzeczke, zaslaniajaca tylek, tyle, ze calkowicie przezroczysta, wiec i piersi, i rajstopy byly widoczne…
– Podoba mi sie… powiedzialam…
– Jest najladniejsza… kupimy ja…
– Jak chcesz moge tak zostac… tez mi sie podoba…
I wtedy zobaczylam strach w jego oczach…
Co innego rozrabiac w przymierzalni, a co innego isc prawie nago przez cala galerie…
– Nie kochanie, to byloby nieobyczajne…
– Mnie to nie rusza…
I wtedy przypomnial mi sie ON…
Jak kazal zdjac majtki przy ciastkarni… pamietacie… wtedy to bylo tak upokarzajace i tak pieknie podniecajace, ze postanowilam to powtórzyc…
– A wlasnie, ze tak pójde… jak sie mnie wstydzisz, to mozesz isc za mna…
Jestem przy mezu i sie nie boje…
Kto mnie zaczepi… ?
Bede nawet dumna, ze moze mnie traktowac jak zwykla suke i ja sie na to zgadzam….
Zreszta, to obce miasto i mam to w dupie.
Wzielam go pod pache, postawilam przed faktem dokonanym, przy kasie tylko urwalam metke, sprzedawczyni nawet nie zwrócila uwagi… moze raz spojrzal sie na piersi… i wyszlismy.
Mysle, ze byl przerazony, bo zaczal kierowac sie od razu na parking…
Niech mu bedzie, szkoda, bo zaczelam sie rozkrecac…
Gdy wychodzilismy w drzwiach minelo nas dwóch mlodzienców…
– Ty, zobacz jaka suka… ?
– Pieknie jestes ubrana lala…
– Dziekuje….
Robert az sie skulil… a ja usmiechnelam sie do nich…
Gdy mineli nas… uslyszalam dzwiek migawki… zrobili zdjecie mojego tylka…
To moga…
– Wstydzisz sie kochanie mnie ?
– Nigdy w zyciu…
– Wiesz, ze mam juz ochote… ?
– Wyobrazam sobie…
– Dasz obciagnac ?
– Tu ???
– Nie, w samochodzie…
– Tak, tak…
W drodze do samochodu musielismy minac jeszcze jednego goscia, pakowal rzeczy do bagaznika…
Jedno jego spojrzenie i rozpoznalam ten wzrok… to Pan…
Wyprostowal sie…
– Trenujesz ja ?
– Tak, mój Pan mnie uczy… rzucilam…
– Dlaczego ona sie odzywa… ?
No tak, nie powinnam… ale co Robert ?
– Bo mamy dobre humory… i dobrze jej idzie…
– Pokazesz mi ja ?
– Suczko, obróc sie… powiedzial na glos Robert.
Spojrzalam sie na Roberta… jego wzrok emanowal seksem….
Podeszlam do goscia i powoli zaczelam sie obracac…
– Zajebista masz dupe… moge dotknac ?
Robert skinal..
Podeszlam blizej… dotknal mnie… nie musze chyba mówic, ze jak dotknie cipki, to bedzie wiedziec, ze plyne…
Ale on… ledwo musnal póldupek…
– Pieknie sprezysta… mloda jest… rodzilas… ?
– Tak, mam dwójke…
– I takie piekne piersi, karmilas… ?
Dotknal je i zwazyl… objechal, dotknal brodawke… i tak juz stala, ale teraz to prawie wybuchla….
– Tak, karmilam… uslyszalam swój lamiacy sie glos…
– To twój pierwszy raz publicznie ?
Skinelam glowa… Robert nerwowo przelykal sline…
– Zazdroszcze ci tak pieknej suni, ucz ja dobrze, a bedziesz dlugo sie nia cieszyc…
Chwycil moja dlon i pocalowal…
– Trzymacie sie.. pa piekna…
Zaczal odchodzic… a ja rzucilam ostre spojrzenie Robertowi… zrozumie, czy nie ?
– Jak chcesz to ci obciagnie… ?
Jest !!!
Zrozumial… uczy sie mój Pan blyskawicznie…
– Bede zaszczycony…
– U ciebie, tu ?
– Usiadz sie z przodu pasazera… pokazal reka…
– A ty patrz sie,… aby nie bylo afery…
Usiadlam sie, on podszedl i wyciagnal kutasa… normal… ale zaraz wyciagnal równiez prezerwatywe…
Nie odzywalam sie, tylko wzielam i sama nalozylam…
Nogi poszly na bok, bluzeczka podeszla wyzej, wiec i cipka byla widoczna… a brodawki…. szkoda gadac…
Polknelam w calosci…. co on odebral jako fachowosc, bo od razu chwycil za glowe i jeszcze bardziej docisnal…
Moje klimaty, wchodzil jak maslo… nawet jak mocno zaczal ruszac reka…
Potem wplótl palce we wlosy, szarpnal i od nowa… mocno… szybko… by po chwili zwolnic…
Jakby sie rozkoszowal… jakby chcial bardziej czuc moje usta… mój jezyk…
Wyciagnal… sciagnal gume i sie ubral…
– Cos nie tak ?
– Nie slonce, wszystko jest ok, nie zleje sie, ale cudownie obciagasz, dobrze cie Twój Pan uczy, zycze wam duzo dobrego, to byla wielka przyjemnosc… sam fakt jest równie przyjemny nawet bez zakonczenia…
Wstalam, teraz dostalam buziaka w policzek… jego usmiech i … poszlismy.
– Ale jaja, nie gniewasz sie … szybko rzucil Robert…
– Chcialam tego, udalo ci sie od razu trafic… jestes wspanialy…
Wzielam go po reke i szczesliwi poszlismy do swojego auta.
Szedl mimo wszystko sploszony… a ja glowe wzielam mocno do góry…
Przy samochodzie nastepny facet… az gwizdnal…
A potem uslyszalam…
– Alez piekna…!
– Moja… zawolal Robert…
Gosc usmiechniety odszedl…
Usiadlam sie w aucie…. on pakowal do bagaznika… i gdy skonczyl… zawolalam…
– Podejdziesz do mnie ?
Zupelnie nieswiadomy zrobil to… a ja od razu do rozporka…
– No co ty ?
– Zgodziles sie wtedy…. przypuszczam, ze pójdzie szybko… szczególnie po tym numerze…
I po chwili juz ciagnelam…
Stalismy na uboczu… kto nas tu zobaczy… ?
Pala mu stala jak cholera… byl twardy… i duzo wiekszy od tamtego…
Pomagalam sobie reka… a ten jeczal….
Po chwili juz chodzily jego biodra… a ja.. wyczulam szybki koniec….
Musialam polykac… bo szkoda mi bylo nowej bluzki… a strzelil porzadnie…. pomoglam sobie palcami…
On szybko sie ubieral… a ja wycieralam twarz…
– Zobacz… cala jeszcze dlon jest w spermie… ale sie nie zmarnuje…
Zaczelam oblizywac… a on patrzyl jak zahipnotyzowany…
– Ja zaczalem, a ty jak zawsze dokonczylas….moje marzenia zamieniasz w rytm swojego zycia…
– Juz taka jestem… dzika, pozadliwa i agresywna……
Wrócilismy, szczesliwi, kazdy w swój sposób, on z mojego posluszenstwa, szalenstwa, ma oddana suczke gotowa spelnic jego zachcianki… ja natomiast zrozumialam, ze nagosc publiczna tez jest cholernie podniecajaca.
Zero stresu, czy ktos patrzy, czy nie…a co tam…
Robie to, pokazuje swoje cialo, piekne cialo i ludzie maja przyjemnosc w jego ogladaniu.
Kazda nowa podnieta jest fajna.
**************************
Robert.
Wspanialy dzien, cala jej chandra minela, a ja spelnilem swoje nastepne marzenie… pokazac swoja zone prawie nago…
Zachowywala sie tak naturalnie, a ten facet, to dar losu.
Od razu chcialem, aby mu obciagnela… ona zreszta tez… i wszystko sie udalo…
Kocham ja nad zycie, a w firmie to szaleja za nia…
Wszyscy pytaja sie tylko, czy bedzie przychodzic do pracy… ?
Musiala zrobic wstrzasajace poruszenie, nawet moje sekretarki dopytuja sie o nia, a przeciez na pewno slyszaly jej jeki…
Jedna patrzy sie tak na mnie, a przeciez wie, ze nigdy… nie ze mna…
Prace przy nowym magazynie ruszyly pedem. Plany mamy poprzednich hal gotowe, pozwolenie na budowe i jedziemy z koksem. Nawet teren pod nowe drzewa mamy, tylko tam nie dalo sie postawic hali, ale drzewa juz tak…
Zadzwonilem do Mahmeda, nie mógl uwierzyc, ze znowu Karolina zalatwila sprawe prawie nie do zalatwienia…
Powiedzial, ze los musi mnie bardzo lubic zsylajac taka kobiete…
Potwierdzilem i wiem, ze to prawda, Karolinka jest najwiekszym szczesciem jakie moglem wymarzyc…
Nastepny telefon do Pierre, terminy zostana dotrzymane, a on, ze siostra chce bardzo przyjechac do Mariusza, wiec oni tez sie zabiora z wizyta…
Skurczybyki, chca po dupczyc najlepsza laske, a zwalaja na kulturalne interesy… niech im bedzie… lubie ich…
Ale kolo trzynastej zadzwonili z ochrony, ze przy bramie jest gosc, który mocno sie awanturuje o spotkanie ze mna…
Nie umówiony, ale podobno mocno nerwowy…
Pozwolilem go wpuscic…
Przyprowadzil go szef ochrony Jarek.
– Moge zostac prezesie…
Spojrzalem sie, gosc zwyczajny, normalnie ubrany, nawet lepiej… tyle, ze na czole mial plaster.
– To sprawa osobista do Pana…
– Ok… prosze poczekac za drzwiami… jak co, to wezwe… a Pana prosze do biura…
– Slucham, o co chodzi… ?
– Panska zona jest brzydka kobieta… wpadla do mnie z… Pan na pewno wie, z kim… pobili mnie i zniszczyli sprzet…
ponadto zmusila moja siostre do zamkniecia swojego biznesu i teraz nie ma dochodów i nie ma za co zyc…
– A o co poszlo… ?
– To sa sprawy miedzy nami, ale powiem tylko, ze Panska zona nie jest tak porzadna jak sie przedstawia i mam na to dowody…
O rzesz gnojku, to jestes TY… to przez ciebie ona plakala po nocach…
– I w zwiazku z tym ta wizyta ?
– Tak, moja siostra zostala bez pracy, i jak mówilem, brak jej srodków do zycia… a i ja mam straty moralne… i sprzetowe…
– Czyli chciala sprzedac jej te dowody, a moja sie nie zgodzila i teraz sie boi, lacznie z Panem…
– To nie tak…
– Co macie na nia ?
Juz wiem, do czego byl potrzebny Jurgen, kazda by sie przestraszyla jego argumentom…
– To co mam, to jest moje, chce kasy… za nasze straty…
– A co z dowodami… ?
– Najpierw zadoscuczynienie, potem dowody…
– Ile ?
– Sto tysiecy… i bedziemy rozliczeni….
Duzo, musi to byc cholernie mocne… stad te tajemnice…
– A skad bede mial pewnosc, ze nie powtórzycie tego za jakis czas… ?
– Siostra chce wyjechac i to jej wystarczy…
– Moge zglosic to na policje…
– Zglaszaj, tylko wtedy wszystko wyplynie i zobaczymy jak bedzie wygladac wielki pan prezes z zona kurwa…
– Uwazaj na slowa… moge przyslac wiecej Niemców i bedzie duzo gorzej…
– Jestem zabezpieczony…
Szybka kalkulacja… Karolina narobila sobie klopotu, facet juz byl na glinach, oberwal od Jurgena… jak postawie sie, to bedzie bruzdzic w nieskonczonosc.
Jak zaplace bede frajerem, który placi szantazyscie, ale z d**giej strony widzialem, jak Karolinka to przezywala…
Dowody, które ma musza byc ostre i dziewczyna sie ich wstydzi… nawet przede mna… zagonil mnie w róg…
– Ok, zaplace, ale jesli to kiedys wyplynie, jesli jeszcze raz sie odezwiesz, jesli wrócisz… przywioze Jurgena… jak widze go poznales… z trzema jego kumplami. I wtedy nie bedzie juz rozmowy…
– Sto tysiecy wystarczy…
– Jutro o tej samej porze…
Podszedlem do drzwi…
– Panie Jarku… Pan wychodzi…
Gdybym mógl to zajebalbym go na miejscu… ale nie moge…
Facet jest bezczelny i kuty na cztery nogi… zabezpieczyl sie po spotkaniu z Jurgenem, oberwal i nie przestraszyl sie… teraz jest cwanszy…
Kazda taka gówniana sprawa zawsze wyjdzie…
Musi to gówno mocno smierdziec. Karolina wezwala Jurgena, plakala i chodzila zdenerwowana… nie mam wyjscia, tyle, ze on wróci… a wtedy juz bedzie inna rozmowa…
Ale i na to mamy sposoby…
Telefon… memory… detektyw Janusz… dzwonie…
– Tak szefie…
– Jutro na 13 u mnie bedzie facet i jak zwykle… wszystko na jego temat, praca, dom, rodzina, ma siostre, moze szwagra, nie spieszy sie, dokladnie poprosze…
– Bede.
– Bedzie mial moja kase…
– Rozumiem…
No.. Janusz wygrzebie jego babcie nawet jak nie zyje. Zawsze bylem zadowolony z jego pracy…
Nie moge jej powiedziec, zalatwie i na jakis czas bedzie spokój… zobaczymy jak szybko wydaja pieniadze..
Wieczorem nawet nie mialem ochoty na seks, takie wszy odbieraja duzo energii… Karolinka cos czytala, prawie bez slów poszlismy spac…
Na 13 mialem juz kase, a on byl przed czasem…
Kazalem go przetrzymac… wlaczylem dyktafon w telefonie i zwyczajnie polozylem na biurku…
Wszedl.
– Prosze przeliczyc…
Rece trzesly mu sie… pewnie takiej kasy nigdy nie widzial w zyciu…
– 100 tysiecy za szantaz mojej rodziny… nie wstydzi sie Pan ?
– Nie, kasa sie zgadza…
– To spierdalaj…
– Troche kultury…
– Mam psami poszczuc…? Won… jesli jeszcze raz cie zobacze, to bedzie to ostatni raz…
– Robie to tylko dla siostry i to panska zona zaczela……
– Gnoju… to moja zona, moja kobieta i pamietaj o tym… zabije za nia…
Usmial sie… i to glosno… az zacisnalem piesci…
– Panie Jarku… prosze wyrzucic tego smiecia z mojej firmy…
Poszedl…. nawet sie nie ogladnal… a Janusz za nim.
Nienawidze takich sytuacji, nienawidze takich ludzi… cwanszych od losu… nie wiedza, ze to zawsze powróci…
**********************************
Karolina
Rano przyjechal Mariusz i przywiózl rekopis jego nowej powiesci.
– Czy to ta ?
– Tak, o Tobie… przeczytaj i nie denerwuj sie… nikt cie nie pozna… akcja w Hiszpanii, inni ludzie, inne czasy…
– Niech ci bedzie… ale mam prawo do korekt ?
– Oczywiscie..
Wyciagnelam sie w ogrodzie, jeszcze jest pieknie cieplo, dzieciaki prawie same sie organizuja, jedynie Olenka ciagnie do mnie…
Zaczynam…
Akcja lata 50…60… rezim Franko, mloda córka z bogatego domu i zakazana milosc do ksiedza… cos na wzór Ptaków ciernistych krzewów…
Nie wiem czy chwyci… ?
Ale z kazda strona opowiesc szla w kierunku seksu, jej wyzwolenia… czyli tak jak u mnie, nabierania ochoty na zycie, na nieskrepowane uczucie wolnosci w kraju pozbawionym prawdziwej wolnosci, nie tylko dla kobiet, ale w ogóle…
Juz po chwili po ksiedzu byl biskup, potem policjant… polityk… w miedzy czasie mlody malarz, ogrodnik, a nawet przyjaciel jej ojca…
Faceci pojawiali sie i znikali…
Bylo kilka dobrych momentów… cipka domagala sie podrapania… ale najwazniejsze… to atmosfera, slowa, niedopowiedzenia….klimat i napiecie jej duszy, które uderza w czytelnika jak zar hiszpanskiego lata…
Dzwonie…
– Mariusz, jestes geniuszem, kolejny raz…
– Dobre, nie gniewasz sie ?
– Ona jest idealna… wspaniala, do zakochania… wiesz, ze nie tylko kobiety beda ja uwielbiac, ale i ich mezowie…
– Jeszcze moge dopracowac.. ?
– Dokoncze wieczorem i jutro zadzwonie…
Czytalam cale popoludnie, nawet jak Robert przyjechal… z malymi przerwami…
Nic nie mówil o pracy, to znaczy, ze nic sie nie wydarzylo…
Wieczorkiem nawet nie bylo atmosfery na seks… bo jej zycie zaczelo sie psuc… czytalam i bylam coraz smutniejsza… Nigdy nie poznala zadnego kandydata na meza… i gdy przyszla starosc zostala sama, ze zniszczonym zyciem przez podlosc ludzka… bo dla nich zostala tylko… zwykla kurwa…
Dobrze, ze ja mam Roberta, juz spal, a ja jak gówniara przytulilam sie do niego… byl moment, ze nawet zbieralo mi sie na placz, a jak ja tak skoncze.. jako zwykla kurwa… ?
Przy nim czuje sie taka bezpieczna… nie tylko obije gebe kazdemu, ale i mnie obroni przed calym swiatem… ale na starosc… kto wie… ?
Rano zadzwonilam do Mariusza.
– Piekna powiesc, ale smutna…
– Nie wszystko w zyciu konczy sie bajka…
– Bede dzis to redagowac i idzie do druku…
– Zajebiscie, czyli nastepna kasa ?
– Ojejku, nawet juz tego nie kontroluje, nie wydaje zadnych pieniedzy… sprawdze ile mamy, ale tak, wplynie kasa, potrzebujesz ?
– Moze kupie w koncu to mieszkanie dla babci…
– Kupuj, kupuj… aha… Robert wspomnial, ze ta babka z Francji chce przyjechac, wiesz, ta od wydawnictwa…
– Siostra tego co mu dalas… ?
– Oj, tam… widzisz, wszystkie drogi prowadza do jednego… tak mialo byc…
– Karolinko, kocham cie, moze jakies bara, bara… ?
– Cos wymysle… poznalam nowa babke, chcesz ja tez poznac.. ?
– A fajna, ile ma lat ?
– Starsza ode mnie, ale pewnie bedzie chciala poznac takiego artyste jak ty…. doglebnie…
– Ty zawsze namówisz mnie na szalenstwo… zalatw… pa.
Juz jade, juz sie grzeje… oczy wyobrazni juz widza, jak ona drzy pod jego kutasem… niewydymana, bedzie chodzic jak zegarek…
Powinnam zostac nauczycielka, bo ogólnie to i mlodego wciagnelam, jego matke, Mariusza, grubasa z galerii, z urzedu.. i wszystkich uczylam seksu… a teraz Renatka…
Jak jest fajnie, zycie ulozone, firma zadowolona, gnojek wyprostowany i wszyscy moi kochankowie mnie kochaja…
A ja kocham mojego meza… czy zycie moze byc jeszcze piekniejsze ?